Izako Boars bez wątpienia nie zaliczy ubiegłego roku do udanych. Nic więc dziwnego, że w styczniu organizacja zdecydowała się przebudować swój skład i tym razem postawić na młodą krew. Zorganizowano więc testy, te zaś wyłoniły trzech nowych zawodników, a wśród nich Piotr "Avis" Świerzyna, 23-letni gracz, który w swoim CV ma angaż m.in. w Pompa Teamie oraz występy w ESL Mistrzostwach Polski. Co sprawiło, że w 2019 roku postanowił wraz z kolegami wybrać Codewise zamiast PRIDE lub Illuminar Gaming? Co konkretnie zgubiło jego zespół podczas gry w piratesports? Dlaczego jego testy w CLEANTmiksie tak szybko, jak się zaczęły, tak szybko dobiegły końca? I pod jakim względem Bartosz "Hyper" Wolny jest podobny do Kuby "KubiKa" Kubiaka? O tym i nie tylko opowiedział nam sam zainteresowany. Zapraszamy!


Maciej Petryszyn: Zacznijmy od początku, czyli od momentu, gdy zainteresowałeś się Counter-Strikiem. Typowa historia, czyli koledzy i kafejki internetowe?

Piotr "Avis" Świerzyna: Tak ogólnie to w Counter-Strike’a gram już od około 12 lat. Zaczynałem jeszcze w CS: Source w wersji non-Steam, ale pograłem w niego dosłownie pół roku. Potem przeszedłem na Steama i kupiłem wersję 1.6, bo wszyscy kumple grali właśnie w nią. Można powiedzieć, że to przez presję znajomych itd. Potem miałem też okazję sprawdzić betę CS:GO, przy którym już zostałem.

A było z twojej strony zainteresowanie esportową sceną? W tamtym okresie grała przecież Złota Piątka.

Oczywiście. W czasach 1.6 śledziłem zarówno Złotą Piątkę, jak również międzynarodową scenę. To wszystko nakręcało mnie do gry na poziomie wyższym niż tylko casualowy. Na początku oczywiście grałem jak grałem, ale dzięki zainteresowaniu esportem, oglądaniu go, miałem, jak zresztą chyba każdy ambitny dzieciak, z tyłu głowy tę myśl, że też chciałbym zarabiać na graniu, podróżować dzięki niemu po świecie.

W trakcie kariery przewinąłeś się przez wiele drużyn. Która z nich była jednak tą pierwszą, którą mógłbyś nazwać „profesjonalną”?

Pierwszą profesjonalną drużyną, w której przyszło mi grać, było ERROR 404 by Codewise Gaming, z którym dostaliśmy się do ESL Mistrzostw Polski. Tam profesjonalizm był największy – odbyliśmy bootcamp, ESL zorganizowało nam sesję zdjęciową. Codewise zapewniło nam odpowiednie warunki. No i był też na nas duży hype, bo wygrywaliśmy z zespołami pokroju Virtus.pro.

Do ERROR jeszcze potem przejdę, na razie skupmy się na tych początkach. Pierwszą ekipą, z której ja cię kojarzę, było Invizy. Niemniej grałeś tam dość krótko, bo po krótkim czasie wylądowałeś w Pompie.

W Invizy byłem krótko, ale grałem tam m.in. z KEiem, który dziś jest w AVEZ. A co do Pompy, to faktycznie tam przeszedłem, ale dosłownie już po tygodniu zostałem wymieniony. Nie chcę jednak za bardzo zdradzać, przez kogo konkretnie – decyzja została po prostu podjęta odgórnie. Zresztą, wcześniej chcieliśmy, by do składu dołączył inny zawodnik, nie enzo, z którym ostatecznie graliśmy. Ale nie dostaliśmy na to pozwolenia. Powiedziano nam, że jeśli chcemy dołączyć do organizacji, to musimy grać z nim.

Kogo chcieliście wtedy wziąć do zespołu?

O ile dobrze pamiętam, to chcieliśmy zgarnąć ewrzyna. Jestem prawie pewny, że to był on.

Wtedy miała miejsce konkretna wymiana na linii Invizy – Pompa, bo poza tobą na transfer w tym kierunku zdecydowało się też dwóch innych członków zespołu.

Razem ze mną do Pompy poszli wtedy też discoStar i PeTeR. W tamtym czasie opuścili nas KEi i Ezg0t – Kamil odszedł sam, a Krystiana wymieniliśmy. Pozostała nasza trójka dostała propozycję i dzięki temu przez kolejny tydzień grałem z LTN-em i enzo.

Ta zmiana to była kwestia tego, że Pompa była po prostu bardziej znana niż Invizy?

Wydaje mi się, że tak. Pompa była po prostu bardziej medialną organizacją i wszyscy myśleliśmy, że dzięki temu nasza obecność w mediach też się zwiększy. Po prostu, że wszystko pod tym względem pójdzie do przodu.

Pytam, bo kilka miesięcy po twoim odejściu Invizy zawiesiło działalność z powodu problemów finansowych.

Tak, ale w naszym wypadku wszystko było pod względem finansów w porządku. Osoby z Invizy wywiązywały się ze wszystkiego, z czego miały się wywiązywać. Nie było z nimi żadnych problemów.

Po szybkim odejściu z Pompy zniknąłeś z radarów, trochę pogrywałeś miksowo i do poważniejszego grania wróciłeś dopiero w czasach wspomnianego już przez ciebie ERROR 404, z którym grałeś w ESL MP. Wiązałeś wtedy z tamtym projektem jakieś większe nadzieje?

Zaczęło się od tego, że zebraliśmy się jako pięciu znajomych z PPL-a i zaczęliśmy kwalifikacje bez żadnych większych ambicji. Ale okazało się, że pokonaliśmy miks TOAO, pokonaliśmy AVEZ z crankiem i starkiem. Na Esportalu udało nam się też wygrać z PACT i z tyłu głowy zaczęło nam świtać, że może z tego być coś więcej. A potem pojechaliśmy na tygodniowy bootcamp do gaming house’u Codewise w Krakowie, o czym już wspomniałem.

Jednak po zakończeniu ESL Mistrzostw Polski nie mieliśmy żadnych większych założeń. W trakcie sezonu wyglądało to jeszcze przyszłościowo, ale po rozegraniu wszystkich spotkań każdy z nas chciał pójść w swoją stronę. Mimo że miło nam się ze sobą współpracowało, to ostatecznie coś nie grało wewnątrz drużyny.

Temat Codewise pojawił się na dobrą sprawę tuż przed startem sezonu. Wcześniej prowadziliście już jakieś rozmowy z innymi organizacjami, które by was przygarnęły?

Przed startem sezonu prowadziliśmy rozmowy właśnie z Codewise i jeszcze dwiema innymi organizacjami. Wstępnie zaczęliśmy negocjować z PRIDE i chyba na krótko chciało nas wtedy zaangażować też Illuminar, które nie miało żadnego składu.

Co więc przesądziło o tym, że padło na Codewise?

Chodziło o warunki, jakie nam zaoferowano. Oczywiście od początku mówiono nam, że to współpraca tylko na czas ESL MP, ale właśnie o to nam chodziło. Ponadto zafundowano nam ten bootcamp z full wypasem, czyli wyżywieniem, zwrotami kosztów itp. To przeważyło. Tym bardziej że byliśmy po prostu pięcioma znajomymi, którzy nigdy nie sądzili, że dostaną się do ESL MP, że kiedykolwiek pojadą na bootcamp, bo zaczynaliśmy od grania dla zabawy.

Tylko z drugiej strony w PRIDE czy Illuminar bylibyście tym głównym, najważniejszym składem, a w Codewise tym mieliście status „tego drugiego” – pierwszym było Unicorns. Wasz status był więc niższy.

W tamtym momencie nie patrzyliśmy na to w ten sposób. Po prostu trafiła do nas oferta, otrzymaliśmy określone warunki i nie zastanawialiśmy się zbyt długo pomiędzy Codewise a innymi organizacjami. Nie mieliśmy wielkich oczekiwań i dostaliśmy dokładnie to, czego chcieliśmy. Wszystko nam pasowało.

Wchodziliście do ESL Mistrzostw Polski jako miks, ciekawi mnie więc, czy nastawialiście się na jakieś konkretne wyniki. Bo te już w trakcie sezonu, poza pojedynczymi przebłyskami, szału nie robiły.

Zbyt dużych oczekiwań wtedy nie było. Dopiero gdy wygraliśmy pierwsze mecze przeciwko lepszym drużynom, takim jak Virtus.pro, pojawiły się założenia w stylu pozostania w lidze. To było dla nas minimum, bo było widać, że potrafimy stawić czoła wyżej notowanym zespołom. Bez większych problemów graliśmy z nimi jak równi z równymi, mimo że to były pełnoprawne drużyny, a my byliśmy tylko miksem. Czasami tylko Ortel rzucał jakimiś taktykami, a mimo to wydawało nam się, że mamy szansę powalczyć o coś więcej.

To znaczy, że wtedy nadal grywaliście bardziej miksowo, nie było bardziej wytężonych treningów, jak w pełnoprawnych drużynach?

W trakcie bootcampu przetrenowaliśmy kilka taktyk i zagrywek na naszych najmocniejszych mapach. Wydaje mi się, że to nam pomogło, bo w tamtym czasie rozgrywaliśmy bardzo wyrównane mecze. Podczas pobytu w Krakowie graliśmy chociażby przeciwko AGO i to było zacięte spotkanie. Mapy, które wówczas opracowywaliśmy, bardzo dobrze nam wychodziły w starciach z tymi lepszymi zespołami i myślę, że gdybyśmy zostali tam dłużej i potrenowali jeszcze więcej, to może z tego projektu byłoby jeszcze coś więcej.

Odnoszę wrażenie, że późniejsze rozstanie z Codewise przebiegło mocno po cichu. Wcześniej zapowiadano co prawda, że to współpraca tylko na czas ESL MP, ale po zakończeniu sezonu nie kojarzę jakiegoś oficjalnego pożegnania np. w social mediach.

Wydaje mi się, że faktycznie zostało to zrobione po cichu. Oczywiście wewnętrznie były spotkania z chłopakami, pożegnanie z Codewise itp. Trzeba jednak pamiętać, że cała ta współpraca była ustalana bardzo szybko, bo do ESL Mistrzostw Polski dostaliśmy się w ostatnich kwalifikacjach i mieliśmy mało czasu na znalezienie organizacji, a ESL tego wymagało. Mimo więc, że publicznie pożegnanie wyglądało na ciche, to wszyscy podziękowaliśmy za to, co nam dano, doceniliśmy to, a potem po prostu się rozeszliśmy.

Nie było w ogóle tematu, by któryś z was np. został w Codewise i dołączył do Unicorns? Taka opcja była brana pod uwagę?

Z tego, co się orientuję, to żadnej takiej oferty nie było i taki temat w ogóle się nie pojawił. Chłopaki z Codewise Unicorns chyba nawet o nas nie myśleli, mimo że to my byliśmy w ESL Mistrzostwach Polski, a oni nie.

Nie mogę nie zapytać o mhL-a, z którym grałeś wtedy w ERROR. Dziś Miłosz jest już jedną z głównych postaci w AGO. Czy już wtedy, gdy graliście razem, zanosiło się, że mhL tak szybko się rozwinie i przebije do czołówki?

Powiedziałbym, że już wcześniej, jeszcze przed ERROR 404, sądziłem, że Miłosz będzie bardzo dobrym graczem. Zresztą, myślę, że uważało tak wiele osób w Polsce, bo on wyróżniał się jeszcze za czasów Invizy. Wtedy drużynie nieźle szło w Polskiej Lidze Esportowej, wygrywała z topowymi polskimi zespołami i to nie po wyrównanych meczach, ale np. do dwóch albo do pięciu. Wydaje mi się, że sporo kibiców zwracało wówczas uwagę na dychę oraz właśnie mhL-a. Gdy więc byliśmy już w ERROR 404, wiedzieliśmy, że mamy ze sobą snajpera, który jest w krajowej czołówce i że dzięki niemu możemy konkurować praktycznie z każdym. Dobry snajper dużo przecież znaczy dla zespołu.

A jak to się w ogóle stało, że kilka miesięcy później znalazłeś się w piratesports, czyli organizacji, która nie miała jeszcze wykrystalizowanego składu i dopiero próbowała uczyć się Counter-Strike’a?

Wtedy, gdy Piraci grali jeszcze jako POLBIT Pogoń, dostałem ofertę od KEia i się zgodziłem, bo znałem Kamila, bardzo lubiłem i zresztą nadal lubię z nim grać, bo jest w porządku osobą. Grał tam też hades, wszystko więc przemawiało za tym, żeby z tej możliwości skorzystać. Tym bardziej że ja sam byłem wtedy bezrobotny. Chętnie więc skorzystałem z oferty, a po jakimś czasie Pogoń przerodziła się w piratesports.

Wówczas też wymieniliśmy prowadzącego i przyszedł do nas MOLSI – my testowaliśmy jego, a on testował nas. W tamtym okresie mieliśmy stałą czwórkę, w której byłem ja, MOLSI, Kylar i lemon. Pamiętam, że testowaliśmy snajperów, bo wcześniej pożegnaliśmy się z hadesem. Jednak to testowanie trwało bardzo długo i chyba właśnie przez to, że wszystko się ciągnęło, MOLSI nam podziękował i pojawił się tecek.

Z teckiem graliśmy długo – to znaczy długo jak na polskie realia. Wtedy trenowaliśmy z bardzo dobrymi drużynami i wszystko zapowiadało się dobrze. Mieliśmy doświadczonego prowadzącego, mieliśmy klasowy strzelecko skład, był Kylar, który dziś jest w krajowej czołówce. Ale wtedy dostaliśmy od Piratów wiadomość, że cała koncepcja ma iść w zupełnie inną stronę. Podziękowano nam, chociaż wcześniej nic tego nie zapowiadało. Po jakimś czasie powstał projekt ARRMY. Niestety wówczas nasz zespół się rozpadł, bo tecek nie mógł pozwolić sobie na grę bez wynagrodzenia. Wiadomo, jaką Karol ma sytuację – rodzina, córka itp., dlatego stwierdził, że musi iść do zwykłej pracy.

Czyli sporo się działo. Jak długo w ogóle trenowałeś w piratesports?

Ogólnie współpraca najpierw z MOLSIM, a potem z teckiem trwała ze trzy czy cztery miesiące. Ale tak jak mówiłem, bardzo dużo w tym okresie testowaliśmy i chyba właśnie to nas ostatecznie zgubiło.

Sumując w ciągu ostatnich dwóch lat pozwiedzałeś sporo drużyn. Mimo że byłeś w Pompie, że grałeś w ESL Mistrzostwach Polski itp., można odnieść wrażenie, że wielu kibiców w Polsce nie do końca cię kojarzy.

To fakt, ale myślę, że może to wynikać z faktu, iż nigdy nie byłem specjalnie kontrowersyjną osobą. Specjalnie też nie udziałem się w mediach społecznościowych, co może było błędem. Wtedy jakoś o to nie dbałem, a wiemy, że w Polsce to dużo znaczy, bo wielu ludzi poznaje innych właśnie przez social media, śledzi ich poczynania itp. A ja zaniedbywałem ten aspekt.

Ale teraz chyba już tak nie będzie.

Chcąc nie chcąc już tak nie będzie. <śmiech> Ale jak mówiłem, nie było też wokół mnie żadnych kontrowersji. Nie było historii, że jeden gracz wyzywa się z innym, a ja jestem gdzieś w centrum tego wszystkiego, a przecież takich rzeczy na naszej scenie dzieje się sporo.

Niemniej biorąc pod uwagę te częste zmiany miejsc wygląda na to, że nie może nigdzie na dłużej zagrzać miejsca. Skoro nie ma wokół ciebie kontrowersji, to z czego to wynika, że tych ekip w CV masz już całkiem sporo?

Nie chciałbym, by to źle zabrzmiało, ale myślę, że w sporej części to kwestia pecha. Wiele drużyn, do których dołączałem, po chwili się rozpadało. Nie chcę oczywiście mówić, że nie było w tym mojej winy, ale często było tak, że ktoś nam np. podkupował zawodnika, więc pozostałym graczom spadała motywacja i w efekcie zespół przestawał istnieć, bo nikt nie chciał szukać piątego i znowu budować wszystko od nowa. Wiem też, że na początku mojej kariery miałem dość trudny charakter. Wtedy nie potrafiłem pójść na kompromis, zawsze musiało stanąć na moim, ale z czasem dorosłem. Wiem, że np. w ERROR 404 tak było, że byłem takim negatywnym elementem, ale potem dało mi to dużo do myślenia i myślę, że od tego czasu jest już tylko lepiej.

Brak stabilizacji, którego doświadczałeś w całej swojej karierze, to jest chyba jednak coś, co dotyka większą część graczy w Polsce. Sam miałeś pewnie kolegów, którzy dobrze się zapowiadali, ale nie potrafili znaleźć dla siebie miejsca i ostatecznie rzucali esport w cholerę.

Fakt, w przypadku takich osób, jak ja, brak stabilizacji jest czymś normalnym. Sam zresztą nadal nie jestem jeszcze żadnym wielkim nickiem na polskiej scenie, nie mam wyrobionego nazwiska. A przez to ludzie często uważają, że jesteś słaby, bo nigdy się nie pokazałeś, więc nie ma co cię testować. Dlatego w Polsce nierzadko nadal pojawiają się odgrzewane kotlety – gracze, którzy gdzieś kiedyś się pokazali. Stawianie ciągle na te same nicki to nie jest jednak dobre podejście. Dlatego też organizacje w kraju w końcu poszły w kierunku testowania młodych zawodników, którzy dotychczas nie byli jeszcze w większych organizacjach. Co więcej, nikt nie patrzy na ciebie przez pryzmat tego, jak zagrałeś np. dwa mecze w PPL-u albo PGS-ie. Zamiast tego dostajesz określony czas, tak jak to miało miejsce w AGO. Tam te testy trwały bardzo długo, kilka miesięcy, ale bardzo dużo czasu poświęcano też każdej kolejnej trójce, która była testowana. Tak samo wyglądało to teraz w Izako Boars.

A czy ty, w momencie gdy nie mogłeś nigdzie zostać na dłużej, miałeś taki moment, że chciałeś powiedzieć “Kończę z tym, daję sobie spokój, zajmę się czymś innym”?

Oczywiście dużo takich myśli przechodziło przez moją głowę, ale gdy patrzyłem na to, ile czasu poświęciłem na obie wersje CS-a… Ten wynik dobija już, o ile nie przekroczył, 10 tysięcy godzin. Gdy więc patrzyłem na to, to mówiłem sobie, że spróbuję jeszcze raz, a potem jeszcze raz itd. Nie chciałem zmarnować tego, co przeznaczyłem tej grze i na całe szczęście wygląda na to, że się opłaciło.

Niemniej, zanim jeszcze zawitałeś do Izako Boars, grałeś przez kilka miesięcy w M1 Gaming, a na początku tego roku zacząłeś testy w CLEANTmiksie. Kto cię tam w ogóle ściągnął?

Z propozycją wspólnej gry przyszedł do mnie frz. Ale ostatecznie wyglądało to tak, że wziąłem z nimi udział dosłownie w dwóch turniejach eliminacyjnych, nie pamiętam nawet, do czego to były eliminacje. I tyle było z tych testów. Szczerze mówiąc, zawiodłem się na chłopakach, bo chociaż było to nazywane testami, to po tych dwóch eliminacjach powiedziano mi, że teraz będą sprawdzać kogoś innego, a potem do mnie wrócą. Ale na tym się skończyło.

Kontakt się urwał?

Nie, to temat drużyny się urwał, bo mimo wszystko frz i exhie to moi bardzo dobrzy znajomi. Dopiero za kulisami dowiedziałem się, że testują już Crity’ego i mepsoNa. Potem podczas rozmowy z frz-em powiedziano mi, że to właśnie na nich chcą postawić. Tak czy inaczej, no hard feelings. Grajcie sobie, powodzenia – i mówię to bez żadnego sarkazmu. Nie rozumiem jednak tej decyzji, bo oprócz tych eliminacji nie graliśmy nawet żadnych PCW, a mimo to mi podziękowano. Ale wziąłem to na klatę i robiłem dalej swoje.

Jak wypadły mecze, które zdążyliście wcześniej rozegrać podczas kwalifikacji? To znaczy, klikało to wewnątrz składu czy niezbyt?

Eliminacje wyglądały tak, że w sumie podczas obu tych prób rozegraliśmy sześć czy siedem spotkań. I wszystkie one rozgrywane były na Mirage’u, a ja kryłem domek na B, więc trudno mi było specjalnie błyszczeć, bo to taka pozycja, na której rzadko coś się dzieje. Może więc według nich po prostu się nie wyróżniałem i uznali, że nie tego szukają? Nie wiem, ale nie chciałem z tym dyskutować i nie poruszałem tego tematu.

Z perspektywy czasu chyba nie żałujesz, skoro zaraz pojawiła się opcja z Izako Boars?

Zdecydowanie. W tamtym czasie grałem ze swoimi znajomymi w eliminacjach do Flashpointa, a razem ze mną w zespole byli m.in. frz i siuhy. Potem dowiedziałem się, że pierwotnie Izako Boars nie miało wcale w planach testowania mojej osoby, ale Hyper obejrzał demo z naszego meczu z Copenhagen Flames i doszedł do wniosku, że można mnie sprawdzić, bo według niego grałem bardzo mądrze.

Obejrzał to demo, bo ktoś mu je podrzucił, czy obserwował kogoś innego z twojej drużyny?

Tego nie wiem. Możliwe, że dostał je od kogoś, niemniej pewności nie mam. Wiem jednak, że chodziło konkretnie o to spotkanie z Copenhagen Flames, które wygraliśmy 16:12.

No więc w styczniu zaczęły się testy, podczas których była was w sumie dziewiątka. Jak to w ogóle wszystko wyglądało od wewnątrz?

Od samego początku Hyper podkreślał, że nie mamy się przejmować, jeśli jeden mecz nam nie pójdzie, bo patrzą na nas szerzej pod kątem np. stabilności czy też  podejmowanych na mapie decyzji. Jeden gorszy dzień niczego nie przekreślał, potem mogłeś liczyć na kolejną szansę, nie szufladkowano cię za jakąś głupią zagrywkę. A jeśli kolejnego dnia zagrałeś lepiej, to byłeś chwalony. Generalnie bardziej skupiano się na pozytywach, a nie na negatywach, które pojawiały się początkowo. Ale wiadomo – dla każdego z nas to było nowe otoczenie z nowymi graczami. I to graczami doświadczonymi, bo TOAO, Hyper czy EXUS to na naszej scenie duże nicki. Niejedna osoba mogła więc poczuć się przytłoczona, ale mimo to nie nie mieliśmy wrażenia, że jesteśmy kimś gorszym. Stworzono taką atmosferę, dzięki której od początku czuliśmy się jak w drużynie, nikt się nie wywyższał. Bardzo mądre było też to, że te testy trwały dłużej. Może nie tak długo, jak w przypadku AGO, ale mimo to każda trójka miała czas, by się pokazać. A potem zorganizowano kolejne testy, dla tych, którzy przeszli dalej.

Konkretnie, dalej przeszło pięć osób, ale z tego grona bardzo szybko zniknął Prism.

Wiem, że dostał wtedy ofertę, by dołączyć do zespołu TaZa i NEO. Ale nie zagłębiałem się w ten temat i nie znam żadnych szczegółów.

W oświadczeniu, które Izako Boars opublikowało przy okazji waszego zakontraktowania, poinformowano, że podczas testów pracowaliście też z trenerem mentalnym. 

Przychodząc na testy każdy z nas odbył rozmowę z trenerem mentalnym. Były nam zadawane pytania na temat przyszłości, np. jak zapatrujemy się na granie z chłopakami, czym w ogóle są dla nas testy w Izako Boars itp. Mieliśmy dużo mówić o sobie – o tym, jakie są nasze mocne strony, jakie są słabe strony, nad czym chcielibyśmy popracować. Wyglądało to wszystko bardzo profesjonalnie i w każdej chwili mogliśmy zgłosić, że chcemy nad coś w sobie poprawić, a ten trener zaczynał z nami nad tym pracować. Pozytywnie się więc zaskoczyłem, tym bardziej że myślałem, że będzie inaczej.

Teraz gdy testy dobiegły końca i zbudowaliście już skład, nadal macie trenera mentalnego do dyspozycji?

Tak, nadal możemy z nim pracować.

Niemniej od początku twoich testów w Izako Boars do momentu, gdy ogłoszono podpisanie kontraktu, minęło kilka tygodni. Miałeś w tym czasie jakieś inne oferty, które brałeś pod uwagę w kontekście swojej przyszłości?

Rozmawiałem z kilkoma osobami, ale byłem strasznie podekscytowany testami w Izako Boars i to na nich się skupiałem. Chciałem dać z siebie wszystko, więc odsuwałem inne rzeczy na bok. Chodziło o to, by podejść do tej sprawy z jak najbardziej czystą głową, bo ta propozycja była bardzo atrakcyjna.

Nie było żadnych wątpliwości w związku z tym, że ostatnie próby Izako Boars, by zbudować sensowny, gwarantujący wyniki na pewnym poziomie skład, nie wyglądały, lekko mówiąc, najlepiej?

Drużyna drużynie nierówna i nie możemy szufladkować w ten sposób, że skoro Izako Boars nie wyszedł jeden czy drugi skład, to trzeci też nie wyjdzie. Nie powinniśmy tak myśleć. Ja podszedłem do tej kwestii bez tego typu myśli. Mamy w zespole bardzo doświadczonego prowadzącego, mamy dobrych strzelców, więc jeśli nasza etyka pracy w tym nie przeszkodzi, to może być bardzo dobrze.

Nie doskwiera ci trochę fakt, że w nowym składzie będziesz jednym z najstarszych, o ile nie najstarszym z graczy?

Nie przeszkadza mi to, ale mam też z tyłu głowy, że obecnie stawia się bardziej na młodszych ode mnie zawodników. Ale nie przesadzajmy, nie jestem jeszcze taki stary <śmiech>

Chociaż wasz skład oficjalnie ogłoszono dopiero teraz, to gracie ze sobą już od kilku tygodni, macie za sobą też rozegrane eliminacje do niektórych turniejów. Mieliście okazję lepiej poznać się na serwerze, jak to więc wygląda po dłuższym okresie?

Wrażeń nie mogę określić inaczej niż pozytywnie, bo potrafimy pokonywać zespoły ze światowej czterdziestki, takie jak np. SKADE. Możemy jak równy z równym rywalizować podczas PCW praktycznie z każdym z top 40-50, dlatego wydaje mi się, że możemy razem z chłopakami zajść daleko. Jeśli będziemy dalej pracować i w głowie nie pojawi się żadna blokada.

Sama organizacja dała wam jakiś okres na to, by wdrożyć się na tym poziomie, na którym Izako Boars chce grać? Wasza trójka jest jednak o wiele mniej doświadczona niż EXUS i TOAO, przed wami jeszcze sporo nauki.

Przede wszystkim organizacja dała nam zaufanie. Po to jednak mamy w drużynie takie osoby, jak Hyper czy TOAO, które pracują z nami także indywidualnie. Gdy jest taka potrzeba, tłumaczą nam pewne zagrywki. Na bieżąco pracujemy nad wszystkim, ucząc się nie tylko tego, co robią rywale na naszym obecnym poziomie, ale także tego, co dzieje na poziomie wyższym od naszego. Codziennie pracujemy, codziennie gramy PCW i progres jest widoczny. Strzelecko nie odstajemy od nikogo, ale nasze doświadczenie i odpowiednie zachowania przyjdą dopiero z czasem. Niemniej po to mamy takich ludzi, by nam pomagali.

Skoro mówisz o Hyperze, to jak wrażenia po tych kilku tygodniach wspólnych działań? Słyszałem, że jesteś bardzo zadowolony z tego, jak przebiega współpraca z Bartoszem.

Hyper to jedna z osób, które mają niesamowitą głowę do tej gry. Nie sądziłem, że tacy ludzie w ogóle istnieją. Wcześniej spotkałem może jednego tego typu człowieka i był to KubiK. To była jednorazowa przygoda za czasów Piratów – odbyliśmy wówczas kilka treningów i Kuba bardzo zaimponował mi tym, jak się zachowywał. Hyper jest kimś podobnym.

Nie spodziewałem się po nim aż tak dużego doświadczenia i opanowania. To jest u nas taka osoba od wszystkiego. Sam był dość długo profesjonalnym graczem i potrafi doradzić każdemu z nas. Potrafi wytłumaczyć, jakie zagrywki mogą wyjść na konkretną drużynę, a jakie nie. Przygotuje nam analizę – przed praktycznie każdym meczem dostajemy dogłębny opis naszego przeciwnika i potrafimy rozegrać całe spotkanie na podstawie tego, co nam przygotował, i zawsze to wychodzi. To jego doświadczenie czuć w każdym momencie naszych treningów i naszych meczów. Bardzo mi to zaimponowało.

Zaimponowało mi też to, że mimo wszystko traktuje nas jak równych sobie. Nie wywyższa się, chociaż w Polsce często zdarza się, że tacy zawodnicy czują się lepsi od ciebie i inaczej do ciebie pochodzą, bo jesteś mniej doświadczony. Nie są więc chętni do pomocy albo nie potrafią ci pomóc. Hyper jest całkowicie inny. To jego doświadczenie, ta cierpliwość i chęć pomocy jest przeze mnie bardzo ceniona i myślę, że przez pozostałych chłopaków, którzy teraz doszli, także.

Chyba jednak nie wybraliście sobie łatwego miejsca do kontynuowania karier, bo Izako Boars chociażby przez osobę Piotrka Skowyrskiego wzbudza duże zainteresowanie. Ludzie lubią tę drużynę, śledzą jej wyniki, więc prawdopodobnie presja na was także będzie spora.

Wydaje mi się, że teraz żaden z nas nie przejmuje się już presją. Wszyscy wiedzieliśmy na co się piszemy. Nie żebyśmy przywiązywali szczególną wagę do komentarzy, bo nie ma w nas żadnej obawy, że możemy się ośmieszyć albo że ktoś nas zlinczuje. Każdego dnia w naszej grze jest progres, więc skupiamy się na tym, że możemy po prostu zaskoczyć ludzi. Nie mamy w głowach żadnych barier.

Czy to jest więc w końcu ten moment, gdy Avis znalazł dla siebie miejsce, w którym zostanie na dłużej niż tylko kilka miesięcy?

Mam taką nadzieję, bo to pierwsza drużyna, która sama zaproponowała mi angaż. Wcześniej zawsze wyglądało to w ten sposób, że budowałem ze znajomymi skład – takie piratesports to była przecież drużyna złożona z kumpli. A tutaj przychodzę do nowej, już istniejącej piątki. Dookoła mnie nowe otoczenie, zaczynam wszystko od zera, a na dodatek sam dostałem propozycję, nie narzucałem się, więc może po prostu coś we mnie dostrzeżono. Liczę, że to jest właśnie ten przełomowy moment – że będzie to drużyna, w której w końcu zostanę na dłużej.

Obserwuj zawodnika na Facebooku – Piotr „avis” Świerzyna

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn