Poniedziałkowe mecze w europejskiej ESL Pro League Season 11 nie przyniosły znaczących zmian w tabeli. Ci, którzy mieli już na swoim koncie jakiekolwiek punkty, wygrali ponownie, natomiast ci, którzy na inaugurację przegrali, ponownie doznali smaku porażki.
Z powodu tych rozstrzygnięć bardzo skomplikowała się sytuacja m.in. Astralis. Triumfatorzy trzech ostatnich Majorów CS:GO tym razem okazali się słabsi od Fnatic, które wygrało po trzech naprawdę wyrównanych mapach. Tym samym Duńczycy nadal muszą czekać na pierwsze w drugiej fazie grupowej zwycięstwo i jeśli poczekają dłużej, to pociąg o nazwie "awans" może odjechać im sprzed nosa. Podobnie wygląda sytuacja FaZe Clanu. Marcelo "coldzera" David i jego koledzy musieli uznać wyższość obrońców tytułu z mousesports, przez co, jak wspomniane wcześniej Astralis, okupują dolne rejony tabeli z coraz mniejszymi szansami na promocję.
W gronie ekip z zerem na koncie znajduje się również OG. Drużyna Mateusza "mantuu" Wilczewskiego pojedynek z mistrzami Intel Extreme Masters Katowice 2020 z Natus Vincere zaczęła co prawda w naprawdę dobrym stylu, wygrywając na Inferno 16:7, ale potem było już tylko gorzej. Międzynarodowy skład co prawda podjął rękawicę, ale zarówno na Overpassie, jak i na Duście2, ale koniec końców przegrywał naprawdę niewielką różnicą punktów. Jednak jak tu walczyć, gdy Oleksandr "s1mple" Kostyliev znowu sobie smurfuje – Ukrainiec opuszczał serwer z aż 75 eliminacjami na koncie, które okupił 49 zgonami.
Komplet poniedziałkowych wyników prezentuje się następująco:
6 kwietnia | ||||||
14:25 | Astralis | 1:2 | Fnatic |
|
||
18:00 | Natus Vincere | 2:1 | OG |
|
||
22:00 | FaZe Clan | 1:2 | mousesports |
|
Po więcej informacji na temat 11. sezonu ESL Pro League zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.