Paweł "dycha" Dycha i Michał "snatchie" Rudzki w ćwierćfinale ESL One Cologne 2020: Online! Sprout, którego zawodnikami są dwaj Polacy, pokonało dziś bowiem OG Mateusza "mantuu" Wilczewskiego i tym samym zakończyło zmagania w grupie A na jednej z dwóch czołowych lokat.

Sprout 2:1 OG
Train 16:9 Inferno 13:16 Nuke 16:3

Mecz zaczął się na Trainie, który został wybrany przez Sprout. Nic więc dziwnego, że to właśnie zespół dwóch Polaków prezentował się lepiej. No, może nie od pierwszych minut, bo w ich trakcie stracił pistoletówkę i następującą po niej rundę, ale potem zdecydowanie przejął inicjatywę. Podopieczni niemieckiej organizacji mimo gry po teoretycznie trudniejszej stronie potrafili na dobre zdominować swoich oponentów i pierwszą połowę zakończyli aż siedmioma zdobytymi z rzędu punktami, dzięki którym prowadzili 10:5. W tej sytuacji OG musiało zdobyć się na jeszcze jeden zryw i on nastąpił, ale finalnie nie był tak skuteczny, jak można by się spodziewać. No bo mantuu i spółka nie tylko po raz drugi okazali się lepsi w strzelaniu z pistoletów, ale nawet zmniejszyli swoją stratę do zaledwie oczka. Niemniej do remisu już nie doszło, bo Sprout powróciło na zwycięską ścieżkę i już po chwili mogło świętować zwycięstwo w stosunku 16:9.



Niezrażone tym niepowodzeniem OG na Inferno wygrało trzecią z rzędu pistoletówkę. I znowu nie zrobiło z tego faktu użytku, bo przy wyniku 0:3 ekipa dychy i snatchiego przebudziła się z krótkiego letargu i zręcznie doprowadziła do wyrównania. A potem nadal parła przed siebie, dzięki czemu powtórka z pierwszej połowy na Trainie nie była wcale tak mało prawdopodobna. Ale finalnie powtórki nie było, bo drużyna mantuu zakończyła grę po stronie atakującej z równie dużym przytupem, jak ją zaczęła, ustanawiając wynik do przerwy na 7:8. Kwestia zwycięstwa pozostawała więc sprawą otwartą, tym bardziej że OG nie było w stanie odciąć swoich przeciwników od dopływu punktów. Wobec tego dopiero w 29. rundzie poznaliśmy triumfatorów, tymi jednak okazali się podopieczni Caspera "ruggah" Due, wobec czego o wszystkim przesądzić miało dopiero trzecie starcie – na Nuke'u.

A tam lepszy start zanotowali Wilczewski i spółka. I... tak, dokładnie, zgadliście – znowu nic z tego nie wynikło. OG bowiem wydawało się równorzędnym dla Sprout oponentem tylko przez dwie pierwsze rundy, po których zawodnicy niemieckiej organizacji przejęli pałeczkę, nie oddając jej aż do przerwy. W tym czasie skład dwóch Polaków zgarnął aż trzynaście punktów z rzędu, rzucając przeciwną piątkę na deski z zatrważającą wręcz bezwzględnością. A trzeba pamiętać, że dycha, snatchie i spółka tak ogromne prowadzenie osiągnęli po teoretycznie trudniejszej stronie, co pozwalało domniemywać, że już za chwilę będzie po wszystkim. I faktycznie – OG dołożyło do swojego marnego dorobku jeszcze tylko oczko, po czym pogodziło się z losem i porażką wynikiem aż 3:16.


Tym samym Sprout może być już pewne gry w play-offach, natomiast OG powalczy o awans 26 sierpnia o godzinie 15:00 – wtedy to drużyna mantuu podejmie MAD Lions Pawła "innocenta" Mocka z 2. rundzie dolnej drabinki grupy A. Ten oraz pozostałe mecze wraz z polskim komentarzem oglądać będzie można w Polsat Games. Po więcej informacji na temat europejskiej dywizji ESL One Cologne 2020: Online zapraszamy do naszej relacji.