Virtus.pro jako organizacja obecne jest na scenie Counter-Strike'a od 2003 roku i przez wiele lat stawiało na zawodników związanych ściśle ze sceną CIS. Mimo to jednak dla wielu VP oraz biało-czerwona flaga są nierozłączne i trudno się dziwić, bo przecież to pod banderą Virtusów polski skład CS:GO osiągnął największy sukces w historii esportu nad Wisłą, triumfując na Majorze w 2014 roku. Niemniej to już stare dzieje, a ostatnie lata funkcjonowania "polskiego Virtus.pro" dalekie były od ideału, toteż współpraca w końcu się wypaliła.

Ostatnie podejście włodarzy z Rosji do graczy z Polski zostało podjęte pod koniec 2018 roku. Ze starej drużyny swoje miejsca zachowali tylko MICHU i snatchie, do których dokooptowano powracających do VP Snaxa i byaliego, a także niechcianego w AGO Esports TOAO. – Powrót do mojego kochanego domu, jakim jest Virtus.pro, dziekuje Romanowi oraz VP za zaufanie wobec mojej osoby. Wiem, na co stać ten skład i jakie mamy możliwości – pisał wówczas Pogorzelski, który został ściągnięty po nieudanej dla siebie przygodzie z mousesports. Na papierze wydawało się, że jest praktycznie idealnie, wszyscy czekali więc na pierwsze sukcesy. Ale te nie nadchodziły i w poprawie tego stanu rzeczy nie pomagały nawet kolejne roszady, w wyniku których przez ekipę przewinęli się Vegi, OKOLICIOUZ oraz phr.

Efekt? Wicemistrzostwo V4 Future Sports Festival Budapest 2019 oraz półfinał DreamHack Open Atlanta 2019, czyli zdecydowanie za mało, by móc mówić o zadowoleniu. Tylko pojedyncze przebłyski, przeplatane rozczarowaniami takimi, jak to w ESEA Mountain Dew League, gdzie Virtusi wygrali tylko pięć na siedemnaście możliwych spotkań i rzutem na taśmę uniknęli bezpośredniej degradacji. Nic więc dziwnego, że pojawiły się pierwsze plotki o tym, że organizacja może definitywnie zakończyć współpracę z dotychczasowym składem – już we wrześniu znany z publikacji wiarygodnych informacji DeKay mówił, że VP planuje zaangażować zawodników AVANGAR, a cała transakcja ma być blisko finalizacji. Mimo tych doniesień podopieczni kubena jeszcze pod banderą Virtusów wyruszyli do Stanów Zjednoczonych, by wziąć udział w cs_summit 5. Co więcej, zakończyli ten turniej w czołowej czwórce, ale to już nie zmieniło ich losu.

CZYTAJ TEŻ:
Biało-czerwone Virtus.pro

Jadąc do Los Angeles, wiedzieliśmy oczywiście o plotkach mówiących, iż VP przejmie skład AVANGAR. Spodziewaliśmy się więc takiego rozwoju sytuacji, ale oficjalnej informacji od organizacji jeszcze wtedy nie było – mówił snatchie podczas rozmowy z naszym serwisem w lutym tego roku. Plotki przekute zostały w rzeczywistość 16 grudnia 2019 roku, bo to właśnie tego dnia Virtus.pro oficjalnie zakończyło współpracę z dotychczasowym zespołem, angażując wicemistrzów Majora z AVANGAR i zamykając jednocześnie polski rozdział w swojej historii. – Sześć lat z polską drużyną było niezapomnianym doświadczeniem i chciałbym podziękować naszym fanom, którzy wykonali wyjątkową pracę, wspierając nas przez ten okres. VP nie byłoby tym, czym jest obecnie, gdyby nie filary zbudowane przez naszych graczy – przyznał ówczesny generalny menadżer organizacji, Roman Dvoryankin, który krótko po tym sam zresztą opuścił swojego pracodawcę, by rozpocząć działalność związaną z mistrzostwami świata w piłce nożnej w Katarze.

Sześcioletni okres współpracy Virtus.pro z przedstawicielami polskiego Counter-Strike'a przyniósł organizacji szesnaście lanowych triumfów i około czterdziestu lokat na drugim lub trzecim miejscu podium. Niemniej wkład ostatniego składu z Polski w ten bilans nie był zbyt okazały – jeden mistrzowski tytuł offline, dwa razy wicemistrzostwo oraz czterokrotnie miejsce trzecie.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn