To już ostatnie godziny przed nadchodzącym Mid-Season Invitational i w dużej mierze omówiliśmy wszystkich uczestników w zapowiedziach grup A, B oraz C. Oprócz tego przedstawienia zespołów, warto też przyjrzeć się najważniejszym narracjom, jakie będą nam towarzyszyć przez większość turnieju. W tej edycji mamy kilka bardzo ważnych historii, które dotyczą nie tylko całych drużyn, ale także indywidualnych graczy. Na kim zatem powinniśmy się skupić na zbliżającym się turnieju League of Legends?

Król powraca z nową świtą

Ostatnie MSI miało miejsce w 2019 roku, ponieważ edycja z 2020 roku nie odbyła się przez sytuację pandemiczną na świecie. Większość fanów europejskiej sceny z pewnością pamięta turniej sprzed dwóch lat, był to bowiem okres wspaniałej formy G2 Esports z Marcinem "Jankosem" Jankowskim w składzie. Samuraje zagrali wyśmienicie, pokonując w półfinałach legendarne T1 w bardzo wyrównanej serii. W finale bez większego problemu rozprawili się z Teamem Liquid i zostali pierwszym w historii europejskim mistrzem MSI.

fot. Riot Games/Tina Jo

W tym roku, jak pewnie wszyscy wiemy, G2 nie zjawi się na Islandii. Jedynym obrońcą tytułu, którego będziemy mogli okazję zobaczyć, jest Luka "Perkz" Perković. Tym razem jednak wystąpi w barwach Cloud9. Wiele osób utożsamiało jego transfer z emeryturą, ponieważ nie od dziś wiadomo, że Ameryka Północna poziomem odstaje od innych większych regionów. Chorwat pokazał się z bardzo mocnej strony i wraz z C9 powędrował po mistrzostwo League Championship Series. Teraz będziemy mieli okazję zobaczyć, jak ta ekipa zaprezentuje się na tle najsilniejszych drużyn z całego świata.

Czy Perkzowi wraz z pomocą nowych kolegów uda się obronić tytuł mistrza MSI? Zadanie to nie będzie łatwe, bo zarówno Korea, jak i Chiny wysłały kilka znanych i budzących postrach nazwisk. Chociaż szanse na wygranie turnieju są niewielkie, z pewnością warto obserwować poczynania 22-latka, który na międzynarodowej scenie zawsze pokazuje się z mocnej strony.

Nowa świta też będzie chciała coś udowodnić

Na razie zostańmy jeszcze może w Ameryce Północnej. Pamiętacie zeszłoroczny wiosenny split w wykonaniu Cloud9? Chmurki przejechały się wtedy po całej lidze, nie robiąc sobie nic z przeciwników. LCS było dla nich spacerkiem, ponieważ w całym sezonie (fazie zasadniczej i pucharowej) przegrały zaledwie dwie gry! To był złoty okres dla tej organizacji i wszyscy byli podekscytowani tym, jak zaprezentują się jej zawodnicy podczas zawodów międzykontynentalnych. Pech jednak chciał, że MSI zostało odwołane przez koronawirusa. Z kolei lato nie wyglądało już tak kolorowo dla ekipy Jespera "Zvena" Svenningsena i nie udało jej się zakwalifikować na Worlds.

Mija rok i znowu jesteśmy w podobnym miejscu. Cloud9 dokonało wzmocnień na środkowej oraz górnej alei. Znowu sięgnęło po tytuł mistrza LCS. Już nie w tak dominującym stylu jak rok temu, ale nadal bardzo przekonująco. Na czele z nowym generałem – mowa tu oczywiście o Perkzie – potencjał tej drużyny jest również bardzo wielki. W końcu będziemy mieli okazję ujrzeć przebudowane C9 na tle najlepszych z całego świata. Jak się zaprezentuje i czy fanom amerykańskiej sceny opłaci się to cierpliwe wyczekiwanie?

Odkupić stare grzechy i zastąpić G2 Esports

Po spektakularnych występach w play-offach LoL European Championship wiele osób pewnie zadaje sobie pytanie: jak silne jest MAD Lions? Czy po zmianach w składzie i dzięki coraz lepszemu zgraniu wywindowali poziom swojej gry? Czy może jednak Europa była w tym roku słabsza niż zazwyczaj, co sugerowali poniektórzy? Nie ma lepszego sposobu na rozwianie tych wątpliwości niż zestawienie Lwów z mistrzami innych lig. Chociaż wiele osób wciąż może pamiętać ich chwiejne występy na mistrzostwach świata, spieszę uspokoić. To jest niemal pewne, że w tym roku zobaczymy MAD Lions w lepszym wydaniu.

fot. Riot Games/Michał Konkol

Nie chodzi już tylko o zdobyte doświadczenie podczas mistrzostw świata czy też wygranej fazie pucharowej LEC. Ta drużyna reaguje o wiele lepiej na presję, co mogliśmy zobaczyć podczas finału przeciwko Rogue. Te elementy układanki, które zawiodły podczas play-inów Worlds, zostały wymienione na znacznie bardziej stabilne. İrfan Berk "Armut" Tükek był jednym z kluczowych zawodników w triumfie nad Łotrzykami, natomiast Javier "Elyoya" Prades Batalla słusznie został okrzyknięty Rookie of the Split.

Nowa konfiguracja może więc sprawdzić się o wiele lepiej podczas MSI niż poprzedni skład MAD podczas turnieju w Szanghaju. Wielu fanów Starego Kontynentu ma przynajmniej taką nadzieję, a ja znajduję się razem z nimi na tym pokładzie. Grupa Lwów, mimo że będzie najbardziej wyrównaną, nie powinna stanowić dla nich jakiegoś wielkiego wyzwania. Kto wie, może Matyáš "Carzzy" Orság i spółka znowu pokażą swoje sztuczki w BO5 i zaskoczą reprezentantów Chin lub Korei w późniejszych etapach rozgrywek? Czy jakimś cudem uda im się dorównać pamiętnym występom G2 z 2019 roku?

RNG powraca na międzynarodowe salony

Jeśli nie oglądaliście w tym splicie League of Legends Pro League, to wiele straciliście. W (moim zdaniem wciąż) najsilniejszym regionie doszło do roszad na samym szczycie w sezonie zasadniczym. Na pierwszej i drugiej lokacie uplasowało się Royal Never Give Up oraz EDward Gaming, które były w iście monstrualnej formie. Zaraz za nimi były ekipy, które dzierżyły te miejsca rok temu – Top Esports i JD Gaming. Zaskoczeniem były niesamowite występy FPX, które podczas play-offów pokonało najpierw RNG z rezultatem 3:0, a następnie EDG 3:2. W finale uległo jednak formacji Shi "Minga" Sen-Minga, która dotarła tam z drabinki przegranych.

fot. twitter.com/RNGRoyal

RNG powraca więc na MSI i, jak można się spodziewać, jest bardzo głodne sukcesu. Organizacja ma na swoim koncie już mistrzostwo tego turnieju z 2018 roku. Jest to jednak jej jedyne trofeum zdobyte na scenie międzykontynentalnej. Ekipa z tak długą tradycją i wielkim potencjałem niejednokrotnie mogła pluć sobie w brodę, ponieważ często stawiana była w zestawieniach najlepszych zespołów oraz faworytów do podniesienia pucharu. Czy mistrz LPL w końcu dorówna oczekiwaniom swoich kibiców?

W ostatnich latach marsz Królewskich był powstrzymywany właśnie przez Europejczyków. Teraz muszą uważać nie tylko na nowych mistrzów LEC, ale także na ich pogromcę z Worlds w 2018 roku – Perkza. To jednak nie jest jedyne zagrożenie dla ekipy Minga. Z Korei nadciąga bowiem monstrum o zupełnie nowej jakości, z którym nie miała jeszcze okazji się zmierzyć. Wielu analityków nie wyklucza, że będzie musiała mu stawić czoła w finale.

DWG KIA pragnie zbudować dynastię

Imię tej bestii to DWG KIA, znanego do niedawna jako DAMWON Gaming. Mistrzowie Worlds 2020 przespacerowali się po Korei, wygrywając w finale League of Legends Champions Korea (LCK) z Gen.G 3:0. Po włączeniu do składu Kima "Khana" Dong-ha ekipa ta nie przestała dominować w swoim regionie, nic więc dziwnego, że według przepowiedni analityków podobnie stanie się też na MSI. Pytanie nie brzmi czy DK wygra ten turniej, tylko czy i kto będzie w stanie powstrzymać koreańską potęgę.

fot. Riot Games/Zhang Lintaol

Jeśli podopieczni Kima "kkOmy" Jeong-gyuna przytulą kolejne trofeum, można już będzie powoli snuć opowieści o renesansie LCK. Chociaż w perspektywie ligi tylko drużyna Heo "ShowMakera" Su odznacza się wysokim poziomem gry, to jest to już jakaś jaskółka, która będzie zwiastować nadchodzącą wiosnę. Oczywiście samotnie jej nie ustanowi, jak mawia porzekadło. Wielu dopatruje się w tym zespole reinkarnacji dawnej koreańskiej potęgi i bardzo słusznie. Chociaż teraz wyścig ma jednego faworyta, długi okres dominacji w końcu jednak się zakończy. W tym splicie LEC mogliśmy doświadczyć, czym skutkuje długi pościg za najmocniejszym kolektywem.

Czy zatem DK przywróci glorię swojemu regionowi i ustanowi nową dynastię koreańskich bogów? Wszystkie znaki na to wskazują. Można więc wrócić do najważniejszego pytania – kto je powstrzyma? RNG w nowym, odrestaurowanym wydaniu? MAD Lions ze swoją młodością i niekonwencjonalnością? Może Perkz zapisze nowy rozdział w historii Ameryki Północnej i zamknie usta wszystkim krytykom swojej przeprowadzki?

Jutro zakończy się to wróżenie z fusów i będziemy mogli zobaczyć rozwój tych narracji w akcji. Nie przegapcie więc nadchodzących rozgrywek, bo niezależnie od wyników, historia zapisze się na naszych oczach. Turniej zostanie zainaugurowany w czwartek o godzinie 15:00 pojedynkiem DWA KIA z Cloud9. Po pełny harmonogram i więcej informacji dotyczących Mid-Season Invitational 2021 zapraszamy do naszej relacji tekstowej: