Od zakończenia roku dzielą nas już niespełna cztery miesiące, a to oznacza, że coraz bliżej końca są obecne umowy większości graczy Astralis. Pytanie o przyszłość duńskiego składu CS:GO jest więc wielce zasadne, bo okazuje się, że nie wszyscy jego członkowie w styczniu mogą wciąż przywdziewać czarno-czerwone barwy.
Astralis? FaZe? Ameryka Północna?
W rozmowie z serwisem Dexerto swoje przemyślenia co do najbliższych miesięcy ujawnił jeden z liderów zespołu, Andreas "Xyp9x" Højsleth. Ten z rodzimą organizacją związany jest od blisko sześciu lat, ale przyznał, że bierze pod uwagę różne możliwości. – Kocham Astralis, ale uważam, że to idealny moment na to, by rozejrzeć się dookoła, rozważyć posiadane opcje i sprawdzić, co przyniesie przyszłość. Odbyły się już pewne rozmowy z Astralis, ale nic nie jest jeszcze przesądzone, a sprawa pozostaje niepewna. Wiemy tylko, że chcę nadal rywalizować na najwyższym poziomie. Z łatwością mogę wyobrazić sobie wykorzystującego swoje umiejętności i doświadczenie, by stworzyć nowy zespół, lub po prostu pomagającego istniejącej już drużynie w postawieniu kolejnego kroku w drodze na szczyt – stwierdził 25-latek.
Jedną z drużyn, z którymi niedawno łączono Xyp9xa, był FaZe Clan i okazuje się, że w doniesieniach tych było ziarnko prawdy, a zaangażowane w sprawę strony miały nawet rozmawiać ze sobą na temat potencjalnego transferu. – FaZe? Pojawiło się wiele plotek i pomiędzy organizacjami obyły się pewne rozmowy, ale nie mogę wchodzić w szczegóły. Szukam zespołu, który jest profesjonalny i posiada doświadczenie, dzięki któremu mógłby wykonać ostatni krok i znaleźć się pomiędzy najlepszymi. Wiele ekip z Ameryki Północnej często przebywa na bootcampach w Europie albo nawet jest tutaj na stałe. Nie jest to więc opcja, której bym nie rozważył – dodał Højsleth.
"Gdy dev1ce odszedł, pewna era się zakończyła"
Od ponad trzech lat rdzeń Astralis tworzą czterej gracze, tj. wspomniany już Xyp9x, a także Peter "dupreeh" Rasmussen, Lukas "gla1ve" Rossander i Emil "Magisk" Reif. Do niedawna w owym "rdzeniu" znajdował się również uważany za największą gwiazdę zespołu Nicolai "dev1ce" Reedtz. Ten jednak pod koniec kwietnia zdecydował się na niespodziewany transfer i zasilił szeregi Ninjas in Pyjamas. Dla wielu kibiców był to koniec drużyny, jaką znali i wygląda na to, że do podobnych wniosków doszedł również bohater tego tekstu. 25-letni strzelec przyznał, że faktycznie odejście dev1ce'a miało spore znaczenie, a Astralis, które swego czasu całkowicie zdominowało scenę, przestało istnieć.
– Sądziłem, że nadal będziemy w stanie wygrywać turnieje – zaczął Xyp9x. – Jednak w miarę rozwoju wydarzeń zdałem sobie sprawę, że tamten okres już się nie powtórzy. Nie mówię, że w tym składzie nie wygramy już niczego, ale z pewnością jest trudniej, a nasze kontrakty się kończą, więc nie mamy zbyt dużo czasu, by wszystko naprawić. Historia, którą napisaliśmy w trakcie trzech lat, gdy wygraliśmy niemal wszystko, zgarnęliśmy cztery tytuły na Majorze... To była naprawdę długa podróż. Wydaje mi się jednak, że gdy dev1ce odszedł, to ta era się zakończyła. I nie ma w tym winy samej organizacji. Chodzi po prostu o mnie i o to, gdzie mogę wygrywać. Na tym się obecnie skupiam. Każdy gracz rozważałby swoje możliwości w momencie, gdy kończyłby mu się kontrakt. Jako zespół stworzyliśmy pewną erę i nie mam żadnych złych odczuć względem Astralis. Pomogli nam dojść do tego miejsca, optymalizując nasz wydajność i wznosząc na wyższy poziom. Teraz to jednak inny zespół i inny okres. Myślę, że możemy stwierdzić, że pierwsze Astralis, którego byłem częścią, już nie istnieje – zakończył.
Niespodzianki?
Nim jednak faktycznie wydarzą się jakiekolwiek ruchy kadrowe, duńska formacja rozpocznie swoją przygodę z 14. sezonem ESL Pro League. Na serwerze zobaczymy ją już dziś o 20:00, kiedy to zmierzy się z dwunastą obecnie ekipą świata, czyli Teamem Spirit. Niewykluczone, że mecz ten będzie okazją do debiutu nowego nabytku Astralis, 18-letniego Philipa "Lucky'ego" Ewalda. Czy faktycznie zespół będzie więc rotować sześcioma posiadanymi na ten moment graczami? – Jeszcze nie podjęliśmy decyzji. Tyle mogę powiedzieć. Sądzę jednak, że nadchodzą pewne niespodzianki, w których temat nie chcę się zagłębiać – stwierdził tajemniczo Højsleth.