Poznaliśmy już wszystkie cztery ekipy, którym udało się przejść przez fazę play-in Worlds 2021 i znaleźć swoje lokum w poszczególnych grupach głównego etapu. Na dziś zaplanowano dzień przerwy między danymi częściami turnieju. Jest to zatem idealna wręcz okazja, aby poznać nieco bliżej wszystkie zespoły, które obejrzymy w najbliższym czasie. Nie będziemy jednak opisywać każdej z formacji pojedynczo, a stworzymy kategorie, do których przydzielimy każdą z piątek. Zapraszamy zatem do przejrzenia naszego oficjalnego power rankingu tegorocznych mistrzostw świata.

Ameryka na szarym końcu stawki?

fot. Riot Games/Wojciech Wandzel

Listę rozpoczynamy od szarego końca całej stawki, gdzie prawdopodobnie pierwszy typ nie powinien nikogo zaskakiwać. Jest to oczywiście DetonatioN FocusMe, które sprawiło ogromną niespodziankę w play-inach Worldsów, wychodząc ze zbioru B z pierwszego miejsca. Na swojej drodze reprezentanci League of Legends Japan League zaskoczyli między innymi Cloud9, z którym wygrali w tie-breaku swojej grupy. Piękna historia Muna "Steala" Geon-yonga i spółki prawdopodobnie swój kres znajdzie w fazie grupowej głównego etapu turnieju, gdyż – nie ukrywajmy – w koszyku z EDward Gaming, T1, czy już nawet 100 Thieves, szanse na wyjście są bliskie zeru.

Teraz pora na nieco bardziej kontrowersyjne wybory, bowiem do jednego pudełka z DFM wrzucam wszystkich trzech reprezentantów League of Legends Championship Series. Fani formacji zza Oceanu z pewnością nie są z tego faktu zadowoleni, lecz trzeba zrozumieć brutalną prawdę. Ameryka w porównaniu z resztą drużyn grających na tej edycji mistrzostw wypada raczej blado. Chmury w swojej grupie kompletnie nie mają czego szukać. Podobnie jest w przypadku Teamu Liquid, który również nie trafił za dobrze. Jedynie o 100 Thieves możemy mówić jako o ewentualnym potencjale na walkę o wyjście ze zbioru, choć biorąc pod uwagę to, że Złodzieje będą musiały pokonać i EDG i T1, tracimy raczej jakąkolwiek wiarę w złotych medalistów LCS. Mimo iż uważam, że 100T jest lepsze niż reszta ekip z tej kategorii, tak do wskoczenia wyżej nieco jednak brakuje.

Może nie najlepiej, ale jako tako

fot. Riot Games/Michał Konkol

Pora poznać ekipy, które mają zadatki na to, aby nieco zamieszać w swoich grupach, lecz jest wielce możliwe, że jedynie na zadatkach się skończy. Mowa chociażby o dwóch przedstawicielach LoL Champions Korea, a konkretniej Gen.G oraz Hanwha Life Esports. Pierwszy z wymienionych zespołów znalazł się w grupie D, gdzie poza wyżej wspomnianym Teamem Liquid wylądowali jeszcze reprezentanci LNG Esports oraz MAD Lions. Zbiór względnie wyrównany, więc stać tutaj może się tak naprawdę wszystko. Patrząc jednak na formę reprezentantów Chin, możemy przypuszczać, że ci raczej powinni zająć pierwszą z lokat premiowanych awansem. O drugą bić zatem będzie się właśnie ekipa Parka "Rulera" Jae-hyuka z triumfatorami LoL European Championship. Jeżeli Lwy zachowają formę z letniej edycji swojej ligi, to drugi seed Korei może zderzyć się ze ścianą nie do rozbicia.

Niewiele więcej możemy powiedzieć o HLE, które dopiero co wydostało się z play-inów. Tam przeprawa podopiecznych Sona "Kezmana" Dae-younga nie była pozbawiona wybojów, a nie licząc LNG gracze Hanwha Life nie mieli raczej trudnych rywali. Mimo to mecze z udziałem Jeonga "Chovy'ego" Ji-hoona nie były wygrywane w tak dobrym stylu, jak na przykład te czwartej formacji LoL Pro League. Teraz przeciwnicy będą zdecydowanie bardziej wymagający i nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym Koreańczycy wejdą na wyżyny swoich umiejętności i pokonają zarówno Fnatic, jak i PSG Talon.

Z bólem serca muszę wrzucić tutaj jeszcze właśnie napomkniętych czarno-pomarańczowych oraz Rogue. Los Łotrzyków jest raczej z góry przesądzony – trzecie miejsce w grupie, które niestety nie da im awansu. Kolektyw z dwoma Polakami w składzie musiałby wejść na niesamowity poziom, aby w ogóle myśleć o jakiejkolwiek rywalizacji z DWG KIA i FPX. Jeżeli będzie to natomiast wyglądało tak, jak w play-offach LEC, to Adrian "Trymbi" Trybus i jego kompani nie mają tutaj raczej zbyt wiele do gadania. Więcej wiary z kolei możemy mieć w podopiecznych Jakoba "YamatoCannona" Mebdiego. Ci, jak już mówiłem, o wyjście z koszyka C rywalizować będą z HLE oraz PSG. Przy FNC możemy jednak postawić duży znak zapytania, bowiem nie wiemy, które wydanie brygady Eliasa "Upseta" Lippa przyjdzie nam oglądać.

Z grupy raczej wyjdziemy, ale co dalej?

fot. LCK

Powiedzmy sobie szczerze, granica pomiędzy zespołami z poprzedniego kręgu a tymi, o których zaraz powiem Wam nieco więcej, jest naprawdę niewielka. Środek stawki na tegorocznych Worldsach jest niezwykle wyrównany i nikt nie powinien być zdziwiony, jeżeli w tych miejscach nastąpią pewne zamiany lokat. Niemniej nieco wyżej od poprzedników ustawię PSG Talon czy MAD Lions. O złotych medalistach Pacific Championship Series rozwodzić się nie będę, bo temat został wyczerpany w tekście poświęconym właśnie tej drużynie. Twierdzę jednak, że swój sufit ferajna Huanga "Maple'a" Yi-Tanga ma nieskończony i równie dobrze może być brana pod uwagę o ewentualną walkę o tytuł – co zresztą pokazali na Mid-Season Invitational.

CZYTAJ TEŻ:
Niezwykła historia i potencjał na miano czarnego konia. Czy PSG Talon zamiesza na Worlds 2021?

Co do mistrzów Europy – ci z pewnością znajdują się w rozmowach na temat wyjścia ze swojej grupy. MAD pokazało nam już, że jest ekipą myślącą nieszablonowo i to właśnie głównie dzięki temu udało jej się sięgnąć po puchar LEC. W minionej edycji MSI Lwy również zaprezentowały się z wybitnej strony niemal zwyciężając DWG KIA. Możemy być zatem dobrej myśli co do przyszłych losów formacji Marka "Humanoida" Brázdy, która co prawda z LNG Esports może mieć kłopoty, lecz bazując na tym, co widzieliśmy z jej strony dotychczas, to w pojedynkach z Gen.G powinno wystarczyć.

Przechodzimy do zespołów będących bardzo blisko czołówki, ale jednak nieco poniżej. Jednym z nich jest chociażby T1, które ma za sobą dość chwiejny sezon regularny w LCK i dopiero w play-offach ligi pokazało prawdziwe ja. Warto mieć natomiast zawsze z tyłu głowy, że nawet jeżeli ekipa Lee "Fakera" Sang-hyeoka jest w dołku, to w ułamku sekundy potrafi zmienić się w kandydata do walki o najwyższe lokaty. Zbiór B, w którym przyjdzie rywalizować podopiecznym Sona "Stardusta" Seok-hee'a, nie jest zbytnio wymagający, gdyż T1 musi być lepsze jedynie od DFM oraz 100 Thieves, aby przejść dalej, toteż kłopotów w kwestii awansu do play-offów być nie powinno.

W jeszcze lepszej sytuacji znajduje się LNG Esports, które udowodniło już w fazie play-in, że drużyny wildcardowe są co najmniej o kilka poziomów niżej. Co więcej, brygada Lee "Tarzana" Seung-yonga może nie mieć sobie równych także i w koszyku D głównej części imprezy. To ona będzie faworytem w spotkaniach z Gen.G czy MAD Lions, więc jeżeli uda jej się podtrzymać formę z poprzedniego etapu, to awans powinien być tylko formalnością.

Kandydatów do tytułu jak grzybów po deszczu

fot. LCK

Skoro przebrnęliśmy już przez wszystkie poprzednie kategorie, to prawdopodobnie domyślacie się już, kto zajął swoje miejsce na szczycie. Są to oczywiście EDward Gaming, Royal Never Give Up, FPX oraz DWG KIA. Wszystkie te cztery zespoły mają wręcz pewny awans ze swoich grup, co od razu pomija jakiekolwiek dywagacje na temat potencjału do wyjścia – tutaj mówi się tylko o realnych szansach na zwycięstwo mistrzostw świata.

Mimo iż każdy z kolektywów ma zadatki na powrót z Islandii z pucharem, tak dwa z nich, bądź co bądź, są minimalnie niżej w hierarchii. EDG i RNG – bo to właśnie tym dwóm ekipom daję punkt mniej – miały swoje lepsze i gorsze chwile w zeszłej edycji LPL-a. W szczególności zespół Yana "Weia" Yang-Weia ma za sobą wiele wzlotów i upadków, których mało kto spodziewał się po tak wybitnym występie na MSI. Dopiero finały regionalne ligi udowodniły nam, że jest to nadal ta sama ekipa, która walczyć będzie o kolejny tytuł mistrza w gablocie. A jakże pięknie wyglądałyby dwa puchary międzynarodowych rozgrywek jednego roku.

EDG zostało niespodziewanym mistrzem chińskich rywalizacji, po pokonaniu FPX w finałowym spotkaniu. Dla mnie (choć myślę, że nie tylko dla mnie) był to absolutny szok, ponieważ Feniksy kreowały się na bezkonkurencyjnego pretendenta do złotego medalu. Pomimo sukcesu Parka "Vipera" Do-hyeona i jego towarzyszy mam dość mieszane uczucia co do samej drużyny. Wiele tutaj zależy od dyspozycji dolnej alejki oraz od solidnej gry środkowego. Jeżeli któryś z tych elementów zostanie zneutralizowany, EDG może mieć spore kłopoty. Dlatego też bezpiecznie będzie przypisać tę formację w okolicach najniższego stopnia podium.

Absolutnymi asami tegorocznych Worldsów będą bezapelacyjnie reprezentanci FPX oraz DWG KIA. To właśnie ta dwójka jest typowana przez większość ekspertów do ostatecznego boju o mistrzostwo świata. Co ciekawe obydwa zespoły najpierw zetrą się ze sobą w grupie A, która w tym wydaniu imprezy jest uważana za grupę śmierci. Nie sposób się jednak dziwić temu określeniu, skoro mierzyć będą się aktualna najlepsza drużyna globu z najlepszą drużyną globu sprzed dwóch lat. Kim "Doinb" Tae-sang i spółka będą musieli pokazać, że przegrany finał w rodzimych zawodach był jedynie wypadkiem przy pracy, a z kolei Heo "ShowMaker" Su i jego sojusznicy mają za zadanie obronić tytuł najwybitniejszej ekipy na świecie. Motywacja jest więc ogromna, a nadmierne emocje związane z tymi ekipami nie są wyssane z palca. FPX i DWG KIA to po prostu najlepsze formacje, jakie na ten moment występują w profesjonalnych zmagania LoL-a.

Wszystkie nadchodzące mecze będziecie mogli obejrzeć na kanale Polsat Games w serwisie YouTube oraz w telewizji. Po więcej szczegółowych informacji na temat Worlds 2021 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru.