Nie ma wśród duńskich kibiców Counter-Strike'a osoby, która nie zna Danny'ego "zonica" Sørensena. Starsi kojarzą go jeszcze z czasów 1.6, gdy jako gracz podbijał świat, dla innych jest autorytetem trenerskim, który doprowadził Astralis do łącznie czterech tytułów mistrza świata, współtworząc najlepszy zespół w dotychczasowej historii CS:GO. 35-latek trykot z czerwoną gwiazdą przywdziewał przez niemal sześć lat – po raz pierwszy wtedy, gdy dopiero rodziła się marka, a po raz ostatni prawdopodobnie kilka dni temu podczas PGL Major Stockholm 2021. W rozmowie z Luísem Mirą z Dexerto skandynawski weteran wrócił myślami do pierwszych miesięcy w Astralis, opowiedział o swoich marzeniach i ambicjach, a także zapewnił, iż jego miłość do Counter-Strike'a nadal pali się mocnym płomieniem.

CZYTAJ TEŻ:
Astralis wymienia dwóch graczy i trenera! Poznajcie nowy skład Duńczyków

"Nie baliśmy się szukać nowych rozwiązań"

Gdy dołączyłem do Astralis, mieliśmy niebotyczne ambicje. Nie baliśmy się szukać nowych rozwiązań, aby wygrywać – mówi zonic.

Myślę, że byliśmy jednym z pierwszych zespołów, który dał trenerowi upoważnienie do usuwania graczy ze składu. W tamtych czasach zazwyczaj czterej gracze zbierali się w hotelowym pokoju i rozmawiali o piątym, który nie był wystarczająco dobry. Chcieliśmy uniknąć takich sytuacji i pozwolić trenerowi i zbudowanemu wokół niego sztabowi na podejmowanie decyzji, tak jak w tradycyjnym sporcie – wspomina.

Naprawdę chcieliśmy znaleźć nowe sposoby na osiągnięcie wybitności. Popełniliśmy oczywiście kilka błędów, ale uważam, że nasze wyniki mówią same za siebie.

zonic CS-owym Fergusonem?

Jednym z moich marzeń było stanie się CS-owym odpowiednikiem sir Alexa Fergusona.

Sterowanie jednym zespołem przez 25 lat i budowanie nowych epok wraz z różnymi składami wewnątrz tej samej organizacji.

Do ćwierć wieku zabrakło wprawdzie sporo, ale zonic i tak na zawsze zapisał się w historii Astralis, szczególnie że oprócz sukcesów sportowych zawsze cieszył się nieskazitelną opinią, przechodząc suchą stopą przez kontrowersje, które w ostatnich latach od czasu do czasu okrywały organizację. Uczciwie trzeba jednak przyznać, iż mistrzowska formuła proponowana przez Duńczyków w pewnym momencie się wyczerpała, o czym najlepiej świadczą wydarzenia z ostatnich kilkunastu miesięcy. Najpierw na urlopy zdrowotne udało się dwóch graczy, później definitywnie odszedł gwiazdor zespołu, czyli Nicolai "dev1ce" Reedtz. W 2021 roku formacja nadal targana była problemami kadrowymi i ani razu nie stanęła na najwyższym stopniu podium, a w przyszły rok wejdzie nie tylko bez zonica, ale również bez Petera "dupreeha" Rasmussena i Emila "Magiska "Reifa.

Oczywiście przykro jest opuszczać Astralis. Zmiana drużyny to zawsze smutny moment. Nawiązałem tu głębokie relacje z częścią graczy i kolegów – komentuje zonic. – To była trudna decyzja, ale z niecierpliwością czekam na możliwość sprawdzenia się w innym środowisku, w innym zespole – dodaje.

CZYTAJ TEŻ:
Trio z Astralis dołączy do Vitality?!

Pożegnanie z Astralis bez fanfar

W tej chwili wszystko wskazuje na to, iż Sørensen oraz jego dwaj podopieczni nie zamierzają się rozstawać. Kontrakty Duńczyków wygasają wraz z końcem grudnia i jeśli nikt wcześniej nie zdecyduje się na wykup, dopiero wtedy będą mogli zacząć budowę swojej przyszłości. Astralis nie zamierza jednak marnować dwóch miesięcy i już teraz postanowiło odsunąć do rezerwy całe trio. Oznacza to, iż zonic, dupreeh i Magisk swój ostatni mecz pod banderą Astralis rozegrali na Majorze, a finały BLAST Premier w ich stołecznej Kopenhadze obejrzą już tylko jako obserwatorzy.

Byłem załamany, gdy się o tym dowiedziałem, ale próbowałem nic po sobie nie pokazać. Nie będziemy mieć możliwości po sześciu latach pożegnać się z fanami, z własną publicznością. To byłoby coś pięknego i myślę, że kibice również byliby zadowoleni – żałuje zonic. – Część mnie patrzy jednak na życie w pragmatyczny sposób. Astralis miało prawo podjąć taką decyzję. To ich zespół, a my zawiedliśmy na Majorze. Potrafię zatem zrozumieć, że chcieli zacząć pracować nad projektem, o którym wiedzą, że będzie istniał w 2022 roku.

CZYTAJ TEŻ:
Nowe informacje o potencjalnych zmianach w Vitality

"Trzy lata z dala od CS-a w pewnym sensie wpędziły mnie w depresję"

Choć w Astralis zonic wygrał wszystko, co było do wygrania, jego głód sukcesów wciąż jest wielki.  – Mimo że brzmi to szalenie, nie jestem usatysfakcjonowany. Uczucie, które towarzyszy wygraniu wielkiej imprezy, np. Majora, to najlepsze uczucie na świecie. Nie trwa jednak długo. Następnego dnia myślę już o tym, jak długiej przerwy potrzebujemy i nad czym musimy pracować, by być gotowi na kolejny turniej. Odczuwam ogromne pragnienie, by spróbować osiągnąć podobne sukcesy jak w Astralis w innym zespole – zapewnia weteran.

Pojawiało się wiele plotek o tym, że przejdę na emeryturę, by skupić się na rodzinie. Tak, trudno jest podróżować 200 dni w roku, gdy ma się dwójkę dzieci, ale to moja pasja – przyznaje.

Gdy grałem w 1.6, warunki nie były dobre, bardzo brakowało profesjonalizmu. Kiedy zacząłem myśleć o założeniu rodziny, skupiłem się na edukacji i zdobyłem tytuł magistra w biznesie i IT. Niemniej gdy zobaczyłem, że Counter-Strike podąża w kierunku, o którym zawsze marzyłem, postanowiłem przekonać żonę, że to również mój kierunek, mimo iż miałem już pracę na pełny etat.

Wtedy Astralis wkroczyło do gry i dało mi coś wielkiego, w co mogłem wierzyć. Moja zajawka nigdy nie zniknęła. Trzy lata spędzone z dala od CS-a w pewnym sensie wpędziły mnie w depresję.

CS sprawia mi radość i w domu mam pełne wsparcie. Dlatego mam nadzieję, że jeszcze przez długi czas będę trenerem – kończy Danny Sørensen.