Finn zdominował swoich rywali

W ostatni weekend niewielu toplanerów wyróżniało się swoimi występami. Tak naprawdę pod uwagę można było wziąć dwóch zawodników – İrfana "Armuta" Tükeka oraz Finna "Finna" Wieståla. Drugi z wymienionych miał natomiast zdecydowanie trudniejsze zadanie i poradził sobie z nimi nadwyraz dobrze, dlatego to właśnie na niego padł wybór.

Szwed ma za sobą genialną kolejkę, w której dwukrotnie decydował się na Gangplanka. Zarówno w spotkaniu z Misfits Gaming, jak i Fnatic jego poczynania na piracie były godne podziwu. W batalii z Królikami pokusił się nawet o solowe zabójstwo. Największy pożytek jednak z mocy Postrachu Siedmiu Mórz on, jak i cała drużyna, mieli podczas walk drużynowych. Wówczas odpowiednie sekwencje beczek z dołożoną superumiejętnością siały spustoszenie na Summoner's Rifcie, które dały EXCEL dwie wygrane.

Urodzinowy niszczyciel

Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam. A kto? Marcin "Jankos" Jankowski! Tak, to właśnie nasz rodak obchodził w ostatni weekend urodziny i z takim nastrojem pokazywał swoim rywalom, że mimo mijających lat nadal jest w stanie dać popalić młodszym. Nie zmienia się również tytuł króla pierwszej krwi, bowiem w ostatniej potyczce udało się mu zdobyć zabójstwo otwarcia.

G2 jednak przed startem zeszłej kolejki wcale do śmiechu nie było, gdyż formacja ta plasowała się na siódmej lokacie z czterema porażkami z rzędu. Kłopoty natomiast udało się zażegnać, ba, nawet dało radę zakończyć serię zwycięstw Rogue. Ale po kolei. W pierwszym starciu Samuraje stanęli w szranki z Astralis i tutaj upatrywano w końcu położenia kresu niekorzystnej passie ekipy Jankosa. Tak też się stało, a sam Jankowski był ważnym filarem sukcesu. Jeszcze bardziej istotnym elementem wygranej okazał się w potyczce z Łotrzykami, gdzie swoimi umiejętnościami zdeklasował Kima "Malranga" Geun-seonga.

G2-0 zasługą caPsa?

I choć faktycznie Jankos stwarzał wiele sytuacji, które pozwoliły G2 odnieść dobre rezultaty, tak jeszcze większą w tym zasługę miał Rasmus "caPs" Winther. To właśnie dzięki jego właściwej adaptacji do danej sytuacji gra Samurajów wyglądała tak, jak powinna. Współpraca na linii Jankos – caPs stała na bardzo wysokim poziomie, co przeistoczyło się w zdobycie ważnej przewagi, przynajmniej dla tej dwójki.

Wybór Duńczyka dwukrotnie padł na Taliyah, która w jego rękach czyniła cuda. Podczas pierwszej potyczki 22-latek świetnie odnajdywał się we wczesnym etapie gry, wykorzystując zasoby postaci do kształtowania przewagi na bocznych alejkach. Przekonał się o tym m.in. Kiss "Vizicsacsi" Tamás. Winther zaliczył co prawda jedną wpadkę przed walką o smoka, ale niedługo później odkupił swoje winy wybitną postawą w walce drużynowej. Finalnie zakończył spotkanie ze statystykami 4/2/1, dzieląc fotel lidera w dorobku eliminacji z Jankosem. W starciu z RGE nie można było się już przyczepić do niczego, gdyż wtedy caPs zagrał należycie.

Szwedzki strzelec pozamiatał

Jeśli chodzi natomiast o dolną alejkę, to tutaj wybór był prosty, bowiem podczas piątej kolejki rywalizacji to botlane MAD Lions wiódł prym. William "UNF0RGIVEN" Nieminem już nieraz pokazywał nam, że w klasyfikacji strzelców powinien zawsze obijać się o górne lokaty. Tym razem jednak nie dał nam żadnych złudzeń, że to właśnie on był numerem jeden spośród wszystkich graczy tej roli.

Dobitnym tego potwierdzeniem był występ w pierwszej bójce z Teamem Vitality. Szwed sterując Dravenem był prawdziwym katem dla duetu przeciwnej drużyny. Najpierw błyskawicznie przelał pierwszą krew w bijatyce dwa na dwa, a chwilę później wykazał się nie lada umiejętnościami, zgarniając ze sobą do grobu Matyáša "Carzzy'ego" Orsága podczas akcji jeden na dwóch. To był jednak dopiero początek koszmarów czeskiego strzelca. UNF0RGIVEN nie zatrzymywał się nawet na moment, przez co w pewnej wygranej z Pszczołami wykręcił statystyki na poziomie 7/1/6. Nieco mniej wystrzałowa była gra z SK Gaming, jednak i tam – szczególnie podczas walk o neutralne obiekty na mapie – dawał od siebie wiele wartości, co poskutkowało kompletem punktów dla MAD.

Inicjacja to jego drugie imię

Nieodłączną częścią tak dobrego show, jakie zafundował UNF0RGIVEN, był Norman "Kaiser" Kaiser. Był on cichym bohaterem swojej drużyny, który grając w miniony weekend postaciami z łatwą inicjacją, często rozpoczynał korzystne w skutkach akcje. Jeszcze ważniejszy jest fakt, iż Niemiec wcale nie przesadzał w parciu do przodu, wybierając głównie te możliwości, które faktycznie pozytywnie odbijały się na całej ekipie.

Nie byłoby to natomiast do zrobienia, gdyby nie bohaterowie, na których wybór zdecydował się 23-latek. Nautilusem w pojedynku z Teamem Vitality pozwolił nie tylko swojemu strzelcowi złapać wczesną przewagę, ale też wspomagał pozostałych sojuszników, schodząc na ich linię. Pokaz umiejętności na Tytanie Głębin zasługuje na szczególne wyróżnienie, bowiem w całej batalii Kaiser uchował się od śmierci, będąc przy 15 zabójstwach na łącznie 19 zdobytych. Minimalnie gorzej wspierający Lwów poradził sobie na Rakanie, jednak i wtedy często to jego pociągnięcie za spust prowadziło do wygranych bijatyk.

Śledź autora na Twitterze – Dawid Laskowski

Wszystkie pojedynki letniego splitu będziecie mogli obejrzeć z polskim komentarzem na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji dotyczących tej edycji LEC zapraszamy do naszej relacji tekstowej:

LEC