Gwiazdy zawodzą

Za nami pół roku zmagań, a wiele prestiżowych turniejów miało już swoje miejsce. Odbyły się mistrzostwa świata, BLAST.tv Paris Major, ale także m.in. Intel Extreme Masters w Katowicach czy w Dallas. Potyczek na najwyższym światowym poziomie zatem nie brakowało. Gracze mieli mnóstwo okazji, by zaprezentować się z jak najlepszej strony. W tym felietonie poruszę temat najbardziej rozpoznawalnych drużyn, które jak dla mnie okazały się największymi rozczarowaniami.

I tak na start leci Astralis. Organizacja, o której musiał słyszeć każdy esportowy fan. Swojego czasu była to drużyna, która po prostu dominowała światowe rozgrywki. Była niczym Mariusz Pudzianowski w swoim najlepszym okresie w strong menach. Jednak obecny skład w niczym nie przypomina tego z dawnych lat. I to mimo faktu, że w aktywnej grze wciąż byli prowadzący Lukas "gla1ve" Rossander oraz Nicolai "dev1ce" Reedtz. Ten drugi zresztą wrócił po wielu życiowych perypetiach, także jego słabsza dyspozycja ma swoje przyczyny. Chociaż czy dla czterokrotnego zwycięzcy Majora można mieć jakieś lepsze wytłumaczenie? Astralis bowiem w tym roku zawodzi na całej linii. Dla przypomnienia organizacja nie wywalczyła awansu na ostatnie mistrzostwa świata w CS:GO, BLAST.tv Paris Major, bo podczas turnieju RMR udało jej się wygrać tylko z Teamem Spirit. Było to wielkie rozczarowanie, patrząc na całokształt zespołu. Podczas ESL Pro League formacja zajęła dopiero 17-20. lokatę. Na IEM Katowice 2023 nie było nam dane oglądać drużyny dev1ce'a nawet w fazie grupowej. IEM Dallas poszło już troszkę lepiej, gdyż ekipa zajęła 5-6. miejsce. Popatrzmy teraz na ostania znaczący turniej, BLAST Premier Spring Final. Skład Benjamina "blame'aF" Bremera rozegrał dwa mecze i oba przegrał. Nie rozumiem trochę, co tam nie funkcjonuje. Duńczycy mają przecież wielkie nazwiska, ogromny potencjał. Za zawodnikami stoi duże doświadczenie, nie brakuje też wybitnych indywidualności. Dlaczego na żadnym bardziej znaczącym turnieju Astralis nic nie udowodniło? Tego nie wiem, choć jeśli miałbym coś przypuszczać, to może jako powód wskazałbym wypalenie pewnych graczy. Wszakże Emil "Magisk" Reif oraz Peter "dupreeh" Rasmussen, którzy przeszli do Teamu Vitality, poradzili sobie świetnie. Kto wie, może ratunkiem dla dawnej świetności będzie CS2?

Zwykłe średniaki

Kolejną organizacją, która zawiodła moje oczekiwania, jest Ninjas in Pyjamas. Drużyna, która najeżona jest wybitnymi indywidualnościami oraz młodymi, głodnymi sukcesów zawodnikami. NIP obserwować mogliśmy na praktycznie każdym większym tegorocznym wydarzeniu. I co? I nic, zespół praktycznie zawsze przepadał w mniej ważnym momencie. Jasne, pojawiały się jakieś zwycięstwa. Jednak czy miały one większe znaczenie? Absolutnie nie. Podczas ostatniego Majora Kristian "k0nfig" Wienecke i koledzy zajęli dopiero 9-11. miejsce. Co prawda udało im się awansować z fazy pretendentów, ale jaką to miało wartość w końcowym rozrachunku? Praktycznie żadną. IEM Rio też nie był niczym szczególnym. Ot kolejny przeciętny turniej. Co z tego, że pojawiało się kilka wygranych, jak nie miały one żadnego większego znaczenia? EPL nawet szkoda wspominać. Co jest tego przyczyną? Raczej nie prowadzący. Aleksi "Aleksib" Virolainen to moim zdaniem jeden z najlepszych dowodzących. Problemem nie był też brak doświadczenia. Dla reszty drużyny turnieje też nie były niczym wyjątkowym. W składzie, który do tej pory miał okazję rywalizować, nie było moim zdaniem tego „czegoś”. Ot co, każdy grał swoje, raz wychodziło, raz nie. Nie było tego „team spirit”, które pozwala innym drużynom sięgać po największe sukcesy. Pytanie brzmi, czy odsunięcie Virolainena coś da, czy tutaj trzeba szerzej zastanowić się nad głębszą przebudową.


fot. BLAST/Stephanie Lindgren

Żeby nie było tylko europejsko, muszę wspomnieć również o Teamie Liquid. Chociaż patrząc się na region amerykański, od razu na myśl mówiąc o rozczarowaniach przychodzi mi do głowy Evil Geniuses. Jednak EG nie tylko nie „dowozi” w tym roku, tam kryzys trwa już od ładnych kilku lat. Wobec tego pomówmy o Liquid. Amerykanie z Kanadyjczykiem i Łotyszem w składzie mieli całkiem dobre wejście w sezon 2023. Podczas IEM Katowice odpadli po wyrównanej walce dopiero w półfinale. Potem jednak nie było już tak kolorowo. Podczas EPL-a Liquid zajęło 13-16. lokację. Ostatni Major był natomiast przyzwoity, gdyż udało się awansować do ćwierćfinałów, jednak od takiej formacji trzeba oczekiwać więcej. No i IEM Dallas, podczas którego TL już całkowicie pokazało tragiczny poziom gry. Ledwo udało się wywalczyć zwycięstwo z Grayhound. A przecież to Keith "NAF" Markovic i koledzy muszą bronić honoru amerykańskich graczy, gdyż inne zespoły z regionu NA nie są w stanie zaprezentować nic przyzwoitego. No, może jest jeszcze Complexity, ale ono też nie ma najlepszego okresu. W Liquid wskazałbym jednak dwa mankamenty, które dla mnie powodowały słabszą grę. Przede wszystkim snajper. Joshua "oSee" Ohm po prostu w wielu spotkaniach nie miał zbyt dobrej formy oraz często pudłował ważne strzały. Na najwyższym poziomie nie ma miejsca na takie błędy. Drugim problemem był Nicholas "nitr0" Cannella, który praktycznie zawsze zamykał stawkę. Jego forma indywidualna była tragiczna. Cóż, powrót z VALORANTA nie należał jednak do zbyt udanych. Mówię to z przykrym sercem, gdyż skład z Russelem "Twistzzem" Van Dulkenem oraz Jackym "Stewiem2k" Yipem był moim ulubionym.


fot. ESL/Adela Sznajder

CS2 ratunkiem?

Jestem zdania, że wyżej wymienione formacje bardzo mocno zawiodły w obecnym roku. Nie sposób nie wymienić tam jeszcze OG, ale o tej organizacji szerzej pisałem tutaj. Czy CS2 przyniesie jakieś zmiany w funkcjonowaniu tych drużyn? Tego nie wiadomo. Pewne jest jednak, że przed nami całkowicie nowy rozdział, który zapowiada się niezwykle fascynująco.