5. Podrygi dobrej gry Estral Esports
Nasze zestawienie najlepszych akcji play-inów MSI 2024 rozpoczniemy od pierwszego dnia rozgrywek. A konkretniej mowa o meczu T1 kontra Estral Esports. Nie ma co ukrywać, że reprezentanci Ameryki Łacińskiej mieli nikłe szanse na wygraną z obecnie panującymi mistrzami świata. Niemniej pewne momenty były i w niektórych chwilach EST pokazało się naprawdę ciekawie, co z pewnością dodało pewnego kolorytu temu spotkaniu.
Prezentowana przez nas sytuacja miała miejsce w drugiej grze tej serii. W 21. minucie co prawda Lee "Faker" Sang-hyeok i jego towarzysze kontrolowali już przebieg starcia, ale różnica, chociażby w funduszach, nie była wcale tak ogromna. Wynosiła ona bowiem "zaledwie" trzy tysiące. Po wspomnianej akcji znacząco się zmniejszyła. Na szaleńczą odwagę zebrał się Cristian Sebastián "cody" Quispe Yampara, który wyłapał Lee "Gumayusiego" Min-hyeonga. Za jego inicjacją podążyła dwójka jego sojuszników. I finalnie strzelca T1 udało się uśmiercić, ale nie był to koniec walki. Obecni w tamtym miejscu byli także Choi "Zeus" Woo-je oraz Mun "Oner" Hyeon-jun.
Dżungler Estral – Brandon Joel "Josedeodo" Villegas – wykorzystał to, że znalazł się w samym środku bijatyki i wykopał ultem Lee Sina Onera w stronę swoich kompanów. Ci byli w stanie się z nim rozprawić, wychodząc z całego zamieszania z dwoma eliminacjami. Oczywiście na niewiele się to zdało, bo zaraz po tym Zeus zdołał jeszcze zabić jednego z reprezentantów Estral i finalnie i tak mecz zakończył się wynikiem 2:0. Mimo to jednak nawet taka mała iskierka mogła choć trochę rozgrzać entuzjazm fanatyków Liga Latinoamérica.
4. JackeyLove pokazuje, czemu jest jednym z najlepszych ADC na MSI
Pozostajemy w klimacie meczów jednostronnych. Musimy jednak przenieść się do grupy B, gdzie na tym samym etapie zmagań doszło do pojedynku pomiędzy Top Esports a LOUD. Jak sami możecie wywnioskować, zestawienie raczej bez większej historii. I faktycznie, TES, mimo krwawych potyczek, nie miało raczej problemów z pokonaniem koreańsko-brazylijskiego kolektywu. Bywały natomiast chwile, w których LLL pogroziło paluszkiem i gospodarze musieli nieco bardziej się napracować, żeby wyjść z opresji zwycięsko. Przykładem takiej sytuacji będzie poniższy klip.
Na niedługo przed wybiciem kwadransa w drugiej grze starcia TES kontra LOUD na MSI zawodnicy z Chin troszeczkę zbyt długo zajmowali się ubiciem Leonardo "Robo" Souzy. W związku z tym znaleźli się w takiej pozycji, że połowa z nich wylądowała pomiędzy dwoma wieżami i lasem, do którego przybyli już przeciwnicy. Wydawało się, że przez to, że reprezentanci Państwa Środka się rozeszli, to będą mieli nie lada kłopoty. I początkowo faktycznie mieli, bo pasek zdrowia chociażby Yu "JackeyLove'a" Wen-Bo szybko spadł do niskiego poziomu.
Ale nic z tych rzeczy. Choć dżungler LLL – Park "Croc" Jong-hoon – wystosował ostateczny cios w jego głowę, to ten otrzymał od swojego wspierającego Bailout, które pozwoliło mu przetrwać nieco dłużej. I to wystarczyło, aby Jackey odpłacił się Koreańczykowi pięknym za nadobne, co utrzymało go przy życiu. A później? Później glebę gryzł jeszcze Ygor "RedBert" Freitas i tyle z całej szansy LOUD wyszło.
3. Fnatic z fantastycznym zgraniem w teamfighcie
Najniższe miejsce podium najlepszych akcji play-inów MSI przypadło akcji z ostatniej gry ostatniego meczu. Dziś bowiem w szranki o awans do głównego etapu zmagań weszli zawodnicy Fnatic oraz GAM Esports. Mecz miał być czystą formalnością i ostatecznie był, gdyż Czarno-Pomarańczowi triumfowali 2:0. Niemniej w drugiej potyczce napotkali pewne problemy, a Wietnamczycy pokazali się całkiem nieźle. I właśnie m.in. akcja, którą zaraz zobaczycie, pozwoliła reprezentantom League of Legends EMEA Championship cieszyć się ze zwycięstwa i przejścia do dalszej części turnieju.
34. minuta gry, sytuacja w złocie całkowicie wyrównana, sytuacja w zabójstwach praktycznie też. Od kolejnej batalii zależeć mogły losy reszty starcia. I koniec końców doszło do niej na środkowej alejce. Wtedy po raz kolejny w tej potyczce GAM wykorzystało kombinację ultów Nocturne'a i Orianny, co niejednokrotnie było pewnym zabójstwem jednego z głównych carry Fnatic. Ale tym razem Oh "Noah" Hyeon-taek, który został obrany za cel, zdołał przetrzymać obrażenia płynące z tego combo. To okazało się być kluczowe, bo dzięki temu szybko wykluczony został Đỗ "Levi" Duy Khánh.
Ale to nie był koniec możliwości GAM. Duże obrażenia płynęły także ze strony Hứa "EasyLove'a" Thành Ana i Trầna "Kiayi" Duy Sanga. Tym samym mimo przewagi liczebnej FNC nie mogło być jeszcze pewne wygranej. Zwycięstwo w tej bitwie potwierdziły natomiast dalsze ruchy Czarno-Pomarańczowych. Niezwykle ważnymi krokami popisali się Marek "Humanoid" Brázda oraz Yoon "Jun" Se-jun. Dzięki nim Noah mógł ukatrupić dwóch rywali.
2. Oscarininowi niestraszni żadni Chińczycy
Nie ulatniamy się z obozu Fnatic. Tym razem jednak gwiazdami prezentowanej sytuacji nie będzie cała drużyna jako kolektyw, ale jednostka w postaci Óscara "Oscarinina" Muñoza Jiméneza. Przed startem MSI eksperci często mówili o tym, że to Hiszpan może mieć największe problemy na tego typu turnieju. Nie dość, że to jego pierwszy raz, to jeszcze ostatnie tygodnie w LEC nie były dla niego zbyt łaskawe. 20-latek bowiem nie mógł pochwalić się wybitnymi występami.
Niemniej za to, co zrobił w drugiej grze pojedynku z Top Esports podczas trzeciego dnia MSI należą mu się gromkie brawa. W meczu tym FNC było skazywane na porażkę, czym nie powinien być nikt zaskoczony. Wielokrotnie mówiło się o tym, że różnica poziomów między Zachodem a Wschodem zaczyna być coraz większa i mieliśmy otrzymać tego świadectwo już w play-inach. Czarno-Pomarańczowi jednak postanowili wyjść naprzeciw tej tezie i mocno zagrozili TES.
Głównym elementem sukcesu był właśnie Oscarinin. Ten prezentował się fantastycznie, grając Camille. Na jego koncie pojawiało się wiele eliminacji. A dobitnie o jego mocy przekonali się dwaj zawodnicy wicemistrzów Chin. Bai "369" Jia-Hao i Tian "Meiko" Ye postanowili napaść nafeedowanego Oscara. Jakie musiało być ich zdziwienie, kiedy po użyciu wszystkich umiejętności zawodnicy FNC niezbyt przejął się obrażeniami oponentów. Tym samym to dwaj Chińczycy znaleźli się w tarapatach, gdy to 20-latek przeszedł do ofensywy. W efekcie zarówno 369, jak i Meiko już niebawem mogli oglądać szare ekrany, a Oscarinin wyszedł z całej sytuacji jedynie z kilkoma draśnięciami.
1. Inspired żegna się z MSI w dobrym stylu
Jak pewnie już wszyscy dobrze wiedzą, dziś z MSI ostatecznie pożegnali się dwaj jedyni rodacy na tym turnieju – Kacper "Inspired" Słoma oraz Alan "Busio" Cwalina. Ten pierwszy w szczególności wzbraniał się rękami i nogami od ostatecznej klęski, jaką poniósł finalnie dziś w meczu z PSG Talon. 22-latek był bez dwóch zdań najjaśniejszym punktem całej formacji w decydującym starciu i trudno jest mu cokolwiek zarzucić.
A potwierdzeniem tego jest właśnie ta sytuacja. W drugiej grze batalii w okolicach 25. minuty już niemal wszystko było rozstrzygnięte. PSG miało na swoim koncie 23 zabójstwa, kiedy to FLY mogło "pochwalić się" jedynie trzema. Różnica w złocie wynosiła już 14 tysięcy, więc jedynie kwestią czasu było zamknięcie rozgrywki. Inspired, mimo tak katastrofalnego stanu spotkania, był i tak w stanie pokazać się jeszcze z dobrej strony na odchodne. PSG w tamtej chwili zabierało się za wyprowadzanie ostatnich ciosów.
Słoma natomiast zdołał ukryć się w krzaku i zaskoczyć jeszcze rywali. Przedarł się on na plecy Huanga "Maple'a" Yi-Tanga, który gonił za strzelcem drużyny z Ameryki. Dzięki temu Polak był w stanie ubić 26-letniego midlanera i przejąć jego ciało, gdyż grał Viego. Ale na tym nie koniec. Inspired momentalnie odwrócił się w Lu "Betty'ego" Yu-Hunga, który był tam sam. I zanim dotarli do niego jego kompani, to także musiał pogodzić się ze śmiercią. Dopiero po tym nasz leśnik uznał już wyższość rywali.
Główny etap MSI 2024 zaczyna się we wtorek. Transmisję ze wszystkich spotkań MSI 2024 będziecie mogli oglądać na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat MSI 2024 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: