5. Poradnik jak nie dive'ować autorstwa BDS
Zaczynamy od sytuacji, która notorycznie ma miejsce nie tylko podczas rozgrywek LEC, ale też i innych lig. Dive'y, zanurkowania, zwał jak zwał, zawsze przysparzają sporo problemów. Często nawet mimo idealnego planu coś nie wychodzi. W efekcie, zamiast dać komuś przewagę, to kończy się to katastrofą. Jeszcze pal licho, kiedy któryś z sojuszników zginie, ale przeciwnika i tak uda się ubić. Najgorzej jest, kiedy rywal utrzyma się przy życiu, a twoja ekipa i tak przypłaci za to swoją głową.
Dokładnie tak wydarzyło się w pojedynku Teamu BDS z Teamem Vitality. W trzeciej, decydującej potyczce drużyny ewidentnie czuły już wagę tego starcia. Bitwa ta bowiem obfitowała w potknięcia i nie do końca udane zagrania. To, o którym wspominamy, miało miejsce w siódmej minucie. Wtedy też gracze szwajcarskiej organizacji zdecydowali się wskoczyć po Kaana "Naaka Nako" Okana. Przewagę liczebną miało BDS, gdyż do tego zagrania zaangażowanych zostało aż trzech graczy, natomiast Turek był całkowicie osamotniony. Miał jednak asa w rękawie – bliską przemianę w Mega Gnara. I to właśnie dzięki szybkiemu doładowaniu Gniewu do pełna udało mu się przeobrazić w większą wersję siebie, co dodało mu punktów zdrowia. I niestety, agresorzy musieli się odwrócić. Mimo to jednak ze swoim żywotem musiał pożegnać się Polat "Parus" Furkan Çiçek, który trochę zbyt długo tankował ostrzał od wieży.
4. Zagubiony Humanoid wysłany do grobu
Nieudane dive'y to natomiast niejedyna rzecz, która dzieje się cyklicznie. Takim klasycznym przykładem jest też zawsze to, że któryś z graczy poczuje się zbyt pewnie siebie i zapuści się gdzieś za daleko. Nie inaczej było także i w ramach minionego tygodnia LEC. Wtedy nieraz komuś zdarzało się postawić o krok (albo nawet i kilkanaście kroków) za daleko. Najbardziej rażący błąd popełnił natomiast chyba Marek "Humanoid" Brázda w drugiej grze przeciwko Teamowi BDS.
Grający Yone'em Czech z jakiegoś powodu w środkowym etapie gry wylądował w przeciwnej dżungli, atakując Ponurnika. Zawodnicy BDS natomiast znakomicie o tym wiedzieli, dlatego też czym prędzej popędzili w jego stronę. Skorzystano nawet z teleportacji, aby odciąć drogę potencjalnej ucieczki Czarno-Pomarańczowego midlanera. Prawda jest jednak taka, że gdyby Humanoid odpuścił i wycofał się wcześniej, to bez problemu by uciekł. A tak to spalił Błysk, spalił ulta, a i tak musiał pogodzić się ze śmiercią. Śmiercią, której skutkiem był potem Baron na konto oponentów i ostatecznie przegrana potyczka.
3. Łasy na miniony Kamiloo zapłacił najwyższą cenę
Pieniądze to kwestia, która interesuje chyba wszystkich ludzi na świecie. Podobno szczęścia nie dają, ale w LoL-u na pewno dają nowe przedmioty. Przedmioty, które później pomagają w stawaniu się coraz silniejszym, co przekłada się też na łatwiejszą rywalizację z przeciwnikiem. Nie bez powodu też powstał taki termin jak "greed", a zawodnicy bardzo często właśnie poddają się tej czynności. Tutaj dopchanie jeszcze fali, tu dobicie cannonka, a tutaj jeszcze plate z wieży. I nieraz właśnie takie coś prowadzi do przesadzenia i skończenia w grobie.
Ten opis idealnie pasuje do Kamila "Kamiloo" Haudegonda z początku drugiej gry serii przeciwko GIANTX. W okolicach dziewiątej minuty sterujący Tristaną nastolatek postanowił, że na siłę dopcha jeszcze jedną falę na środku, zanim uda się do bazy. I robił to z uporem maniaka, nie zważając nawet na to, że w jego pobliżu znalazł się przeciwny wspierający – Yoon "Jun" Se-jun. Koreańczyk zdecydował się skarcić midlanera Teamu Heretics za jego niepoważne zagranie, umiejętnie zatrzymując jego ewentualną ucieczkę. Przy okazji też wystawił młodego Francuza jak na tacy swojemu koledze z drużyny – Adamowi "Jackiesowi" Jeřábkowi – który momentalnie wykluczył 19-latka.
2. Mistrz LEC też się czasem myli
Poprzednie przykłady wpadek to coś, co zdarza się dość regularnie. Rzadko kiedy jednak mamy możliwość oglądać mechaniczne błędy poszczególnych graczy. I to takie kompletnie nieudane. Nie mówimy tutaj o nietrafieniu jakiejś umiejętności, czy sfailowaniu combo. Bardziej chodzi nam o strzeleniu czymś w całkowicie przeciwnym kierunku albo przypadkowe użycie któregoś ze swoich skilli. Jak się zaraz dowiecie, takie sytuacje natomiast czasem mają miejsce i co ciekawe, dotyczą nawet najlepszych, bo obecnych mistrzów LEC. A konkretniej jednego z nich – Sergena "BrokenBlade'a" Çelika.
Niemiecki toplaner dwukrotnie pojawił się w naszym najnowszym zestawieniu pięciu najlepszych zagrań ostatniego tygodnia LEC. Jak widać jednak balans jest w życiu bardzo potrzebny, a jego wartość jest istotna w życiu 25-latka. Potwierdzeniem tego jest akcja z drugiej gry poniedziałkowego starcia przeciwko Karmine Corp. Po niezbyt udanej walce dla G2 Esports trójka graczy tej formacji zaczęła uciekać przed rywalami. Kiedy to udało im się ulotnić w bezpieczne miejsce, BB wyczuł, że w krzaku cofać do bazy może jeden z rywali, który ma niski pasek zdrowia. I wyczuł dobrze, bo faktycznie był tam Raphaël "Targamas" Crabbé. Samuraj obrał Belga za cel i aby być pewnym, że go zabije, użył nawet Błysku przez ścianę, a zaraz po tym także E Galio. Problem był natomiast taki, że skoczył... w całkowicie przeciwnym kierunku. Reakcja komentatorów na to zagranie była jednoznaczna i jesteśmy pewni, że wasza będzie podobna.
1. Carzzy postradał zmysły
Często w naszych zestawieniach największych wpadek LEC pojawia się Zdravets "Hylissang" Galabov. Bułgar wywołuje prawdziwie ambiwalentne emocje wśród kibiców. Ci zarówno go kochają, jak i nienawidzą. A trzeba przyznać, że jest za co nienawidzić. 29-latek już od dłuższego czasu pokazuje nam kompletnie niezrozumiałe akcje. Niełatwo też zazwyczaj stwierdzić, czy być może jest on swego rodzaju wizjonerem, czy po prostu czasem brakuje mu ogłady i minimalnie dłuższego namysłu nad danymi zagraniami. Sytuacja jest natomiast jaka jest i nic tego nie zmieni.
Ale, ale, ale. Tym razem nie będzie tutaj Hylissanga (choć i tak wystąpi on na klipie). Tym razem wszystkie rozumy pozjadał jego kolega z linii – Matyáš "Carzzy" Orság. Czech także jest znany z tego, że ma tendencję do odpalenia wrotek i robienia czegoś po swojemu, co nie zawsze kończy się dobrze. Trudno powiedzieć, czy to towarzystwo Hyliego tak na niego wpływa, ale rzeczywistości się nie oszuka. I właśnie w minionym starciu z Teamem BDS mieliśmy dobitny przykład tego, że 23-letniego strzelcowi czasem też zabraknie dostawy prądu. My w zasadzie nie wiemy nawet, jak opisać to, co się wydarzyło po 13. minucie trzeciej gry. Dlatego też zobaczcie i oceńcie to sami.
Przed nami finałowy weekend LEC. Już jutro rozegra się pierwszy pojedynek, w którym Movistar KOI zmierzy się z Fnatic. Nadchodzące spotkania z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu LEC zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: