Karmine Corp | ![]() |
2:3 | ![]() |
Movistar KOI |
Podział punktów po dwóch pierwszych grach
Drugi mecz play-offów LEC rozpoczął się bardzo powoli. Dość powiedzieć, że pierwsza krew została przelana dopiero w 20. minucie. I to nawet nie jedna, a od razu trzy. A to wszystko za sprawą fantastycznego zagrania Josepha "Jojopyuna" Joona Pyuna, który okiwał rywali. Mimo tego sytuacja w złocie pozostawała remisowa. Później jednak Movistar KOI zaczęło powoli dochodzić do głosu i przejmować pałeczkę. Co więcej, gracze hiszpańskiej organizacji zdołali szybko zgarnąć punkt duszowy, co stwarzało zagrożenie dla rywali. Finalnie zresztą dość łatwo w ręce MKOI wpadła sama dusza, co już całkowicie przechyliło szalę zwycięstwa na stronę trzeciego seeda fazy zasadniczej. Ani się obejrzeliśmy, a było już 1:0.
W drugiej grze Karmine Corp zdołało wyrównać, ale co to była za gra. Początek wyglądał perfekcyjnie dla obecnych mistrzów LEC. Wychodziło im dosłownie wszystko, co przekładało się na przewagę w funduszach i obiektach na mapie. Potyczka ta przybierała kształt ogromnego stompa, aż do walki o Barona. KC zaczęło bić fioletowego potwora i niepotrzebnie wdało się w bójkę, z której to Movistar KOI wyszło zwycięsko. I gigantyczna różnica w złocie momentalnie wyparowała, a Jojopyun i spółka nawet ostatecznie wyszli na spore prowadzenie. Kiedy wydawało się, że podopieczni Reharehy "Rehy" Ramanany mogli pożegnać się z wygraną, to tym razem MKOI się nie zgrało i znowu priorytet przesunął się na stronę reprezentantów francuskiego klubu. Bijatyki o finalny triumf było jeszcze dużo, ale koniec końców to Karmine Corp dotarło do mety, głównie dzięki znakomitej grze Kima "Canny" Chang-donga.
Kolejne dwie gry i kolejny remis
Wyszło jednak na to, że Movistar KOI nie przejęło się szczególnie tym, że nie wykorzystało okazji na wygraną. W trzeciej odsłonie serii od razu zaczęło atak, co się faktycznie opłaciło. Brązowi medaliści regulara LEC zadawali cios za ciosem, a dysproporcja w funduszach jedynie rosła i rosła. I w tym przypadku wydawało się, że już o żadnej wpadce nie będzie mowy, bo MKOI podejmowało bardzo bezpieczne decyzje, a do tego nieco lepiej skalowało. Nie obyło się jednak bez momentu grozy, bo w 34. minucie hiszpańsko-kanadyjska ekipa podjęła nieudaną walkę, gdzie ogromne obrażenia zrobił Vladimiros "Vladi" Kourtidis ogromnym ultem Viktora. Ale tym razem nic to w ostatecznym rozrachunku nie zmieniło – w następnej potyczce już rywale łatwo wybili mistrzów zimy, puentując wszystko quadra killem Davida "Supy" Martíneza Garcíi.
Wydawało się, że po czwartej grze wszystko stanie się jasne. Movistar KOI zaczęło mocno, a w szczególności ten, który dopiero co zgarnął poczwórne zabójstwo. Supa złapał ogromną przewagę nad Caliste "Caliste" Henry-Hennebertem. I gdy widzieliśmy tak potężnego Luciana w rękach Hiszpana, można było już powoli przypisywać końcowe zwycięstwo MKOI. Ale mistrzowie LEC, jak na mistrzów przystało, się nie poddali. Całą stratę odrobili jedną świetną walką o smoka, a później jeszcze udanym starciem o Atakhana. Sytuacja całkowicie się odwróciła. Co ciekawe, znowu wydarzył się moment, w którym KC trochę się zachwiało, ale finalnie zdołało dotrzeć do mety, prowokując Srebrne Zgrzyty.
MKOI nie wymiękło i już jutro zagra z G2 o finał LEC
Do rozstrzygnięcia tej serii potrzebna zatem była piąta potyczka. W nią lepiej weszli złoci medaliści zimowej edycji LEC. Mimo iż jako pierwsi punktowali gracze Movistar KOI, to odpowiedź Karmine Corp była znacznie bardziej zdecydowana. I przewaga zaczęła rosnąć, a przeciwnicy zaczynali mieć tarapaty. Zmieniło się to po jednej z walk o smoka, z której z tarczą wrócili reprezentanci hiszpańskiej organizacji. Dzięki temu całkowicie zrównali się w kwestii funduszów. Ale na tym nie mieli zamiaru poprzestać – poszli za ciosem i wyszli na przód. KC jednak też nie poddawało i starało się utrzymać w grze. Emocje sięgały zenitu, a intensywność tego starcia przebijała skalę. Tak naprawdę czekało się tylko do błędu rywala. I takowy popełnił Caliste, który dał się wyłapać na środku mida, co znakomicie wykorzystało MKOI. Niedługo po tym Nexus Karmine Corp wybuchł.
A już jutro mecz o finał LEC i wyjazd na dwa turnieje – Mid-Season Invitational oraz Esports World Cup. O to Movistar KOI zawalczy z G2 Esports. Pojedynek ten będziecie mogli oglądać na oficjalnej polskiej transmisji u Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu albo w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącej edycji rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego banera: