5. Noah samemu rozjechał obecnych mistrzów LEC

Ranking pięciu najlepszych zagrywek drugiego tygodnia LEC otworzy nam Oh "Noah" Hyeon-taek. I w zasadzie sama akcja nie będzie aż tak widowiskowa. Niemniej chcieliśmy uwzględnić w tym zestawieniu koreańskiego strzelca za to, że niemalże zapisał się na kartach historii. Marksman GIANTX w pierwszej grze meczu z Movistar KOI zdołał zakończyć starcie z dziewiętnastoma eliminacjami na swoim koncie. Było to wyrównanie poprzedniego rekordu, więc finalnie zabrakło jednego oczka więcej. W samym starciu jednak 23-latek był prawdziwą bestią.

Jak można się domyślić, okazji na klipowanie zagrań Noaha było w tej potyczce całkiem sporo (przy 19 zabójstwach chyba musi się coś dziać, prawda?). My zdecydowaliśmy się natomiast wstawić quadra killa w jego wykonaniu, który już na dobre przypieczętował zwycięstwo GX i postawił obecnych mistrzów LEC w nieciekawym położeniu. Wszystko miało miejsce przy leżu Barona, o którego walczyły obie formacje. W lepszej pozycji byli Giganci i to oni też zgarnęli fioletowe wzmocnienie. Zaraz po tym wywiązała się nie lada bitka, w której pierwsze skrzypce zagrał właśnie Noah. Wyczyścił on wrogie szeregi i już na dobre wyszedł ze swoimi kolegami na prowadzenie.

4. Vladi wjeżdża i pieczętuje zwycięstwo

Kolejna akcja znowu kręcić będzie się wokół Movistar KOI, lecz ponownie nie będzie dotyczyła ona żadnego ze złotych medalistów wiosennego splitu LEC. Tym razem gwiazdą był zimowy mistrz zmagań, a zarazem ówczesny MVP – Vladimiros "Vladi" Kourtidis. Dawno nie było okazji, aby wyróżnić za coś greckiego midlanera, ale w końcu się taka nadarzyła. Samo zagranie może i nie było niezwykle kluczowe, bo prawdopodobnie i bez niego Karmine Corp wygrałoby pierwszą grę serii. Niemniej wykonanie było bardzo widowiskowe.

W okolicach 31. minuty KCORP miało już praktycznie wszystko, aby sięgnąć po zwycięstwo. Spora przewaga w złocie, punkt duszowy oraz Baron w dobytku. MKOI musiało zatem twardo bronić swojej bazy, aby jeszcze ewentualnie przedłużyć swoje szanse na odwrócenie losów potyczki. W pewnej chwili nawet obecnie panujący mistrzowie LEC pociągnęli za spust, chcąc zaskoczyć wrogów. Na nic się natomiast to zdało, bo KC przetrwało napór przeciwników, a zaraz po tym samemu zaatakowało. Zwieńczeniem akcji była fantastyczna szufla Azirem, którą wykonał Vladi. Udało mu się przerzucić aż czwórkę oponentów, którzy momentalnie zostali obróceni w pył.

3. Kolejny świetny ult Neeko, tym razem w wykonaniu Targamasa

Pojedynek Movistar KOI kontra Karmine Corp to chyba najlepszy, póki co, mecz tego splitu LEC. Starcie to nie dość, że doczekało się pełnego dystansu, to jeszcze ostatnia gra była niezwykle zacięta. Praktycznie do samego końca trudno było powiedzieć, kto wygra to spotkanie. Finalnie triumf odnieśli reprezentanci francuskiej organizacji, którzy po prostu w kluczowym momencie okazali się być nieco lepsi. Ale trzeba przyznać, że zagrania pojedynczych graczy były też niezwykle istotne.

Dobrym tego przykładem jest walka o Atakhana i zachowanie Raphaëla "Targamasa" Crabbé. Zawodnik, z którego często się w przeszłości memowało, obecnie prezentuje naprawdę wysoką formę. Potwierdzeniem tego jest właśnie jego akcja z 21. minuty. Wówczas właśnie doszło do bijatyki o najnowszego potwora na planszy Summoner's Riftu. Samą bestię nieoczekiwanie zgarnął Caliste "Caliste" Henry-Hennebert. Na tym jednak oczywiście nie mógł zakończyć się bój. Obie drużyny zaczęły się okładać i nie wiadomo było, która z nich wyjdzie z tej naparzanki zwycięsko. O pozytywny rezultat dla swojej ekipy zadbał natomiast belgijski wspierający. Ten znalazł idealne okienko na wejście z ultem Neeko, podbijając czterech rywali. I mimo tego, że gracze MKOI nie popadali w mgnieniu oka, to zostali przytrzymani na tak długo, że to Karmine Corp ostatecznie wygrało bitkę.

2. Oscarinin ucieka z sytuacji, z której nie miał prawa uciec

Na moment przenosimy się w inne klimaty, bo do wcześniejszego niedzielnego meczu. W nim Fnatic mierzyło się z Teamem BDS. I spotkanie to było raczej bez większej historii. Czarno-Pomarańczowi bez większych problemów zdołali dotrzeć do mety z korzystnym dla siebie wynikiem. BDS miało kilka swoich momentów, ale ostatecznie nic większego się z nich nie urodziło. FNC może zatem być zadowolone ze swojego występu.

Zadowolony też z co najmniej jednej akcji może być także Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez. Toplaner brytyjskiej organizacji, choć często miewa gorsze chwile, to w 28. minucie pierwszej gry zachował się jak prawdziwy profesjonalista. Hiszpan znalazł się w tamtym momencie w potrzasku, bo został zaatakowany przez trójkę wrogów. Wydawało się, że jego dni są policzone, bo jego sojusznicy byli daleko od całego zamieszania. Na domiar złego, do tria graczy BDS dołączył jeszcze czwarty zawodnik. Oscar jednak tak sprytnie zakręcił rywalami, że zdołał znaleźć jedno miejsce, w które mógł zwiewać. I jak się później okazało, ucieczka zakończyła się sukcesem, bo 22-latek utrzymał się przy życiu i wycofał się w bezpieczne miejsce. Co więcej, jego koledzy dotarli już na miejsce i skarcili oponentów za takie zagrywki.

1. Mistrz LEC z iście mistrzowskim outplayem

Najbardziej widowiskowa akcja pochodzi jednak ze wspomnianego już dwukrotnie dzisiaj meczu pomiędzy Movistar KOI a Karmine Corp. I jest to bezapelacyjnie najlepsze zagranie minionej kolejki LEC. Jej autorem jest Alex "Myrwn" Pastor Villarejo, czyli toplaner hiszpańskiej organizacji. 22-latek znany jest z tego, że potrafi mieć szalone pomysły. Nie zawsze jednak kończą się one dla niego pozytywnie. Ale tym razem zwariowane zagranie miało absolutnie najlepszy możliwy rezultat.

Na niedługo przed wybiciem 30. minuty na zegarze drugiej gry meczu Myrwn skierował się na górną alejkę. Tam bez chwili namysłu wskoczył ultem Ambessy w nieświadomego zagrożenia Vladiego. Hiszpan błyskawicznie wymazał wrogiego midlanera, lecz zaraz po tym sam znalazł się w tarapatach. Blisko swojego środkowego znajdował się Martin "Yike" Sundelin, który od razu wskoczył w przeciwnika. Do akcji wkroczył jeszcze nawet botlane KCORP. W sytuacji 1 na 3 trudno było zatem doszukiwać się już ewentualnego zwycięstwa, albo chociaż skutecznej ucieczki. Ale dla Myrwna nie ma rzeczy niemożliwych. Ten jeszcze trochę potańczył, wyczekując na swojego strzelca. Kiedy David "Supa" Martínez García przybył na miejsce, to Pastor Villarejo od razu odwrócił się w rywali i zaczął ich okładać. I mimo bardzo niskiego paska zdrowia zdołał posłać na deski najpierw jednego, potem drugiego, a finalnie i trzeciego wroga (oczywiście już z pomocą Supy). Tak więc cała akcja zakończyła się 4 za 0 i ostatecznie też przegraną KC.


Rywalizacja w ramach letniego splitu LEC wraca już w najbliższą sobotę. Nadchodzące mecze będziecie mogli oglądać na oficjalnej polskiej transmisji u Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu albo w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącej edycji LEC zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego banera:

LEC