Choć Virtus.pro dwukrotnie wychodziło na kilkupunktowe prowadzenie w spotkaniu przeciwko Valiance & Co, to ostatecznie za każdym razem roztrwaniało przewagę, co przełożyło się na czwartą porażkę w 31. sezonie ESEA Mountain Dew League.

Virtus.pro 13 : 16 Valiance & Co

(ESEA MDL Season 31 Europe)
13 7 Dust2 8 16
6 8

Polacy rozpoczęli zmagania na Duście2 po stronie antyterrorystów i w zasadzie z każdą minutą coraz bardziej przekonywali swoich kibiców do tego, że schematy obronne na tej mapie przyswoili naprawdę dobrze. Nic dziwnego, skoro w najlepszym momencie VP prowadziło nawet 7:0. Gdy wydawało się, że reprezentacji kraju nad Wisłą przed zmianą stron wypracują sporą zaliczkę, nastąpił prawdziwy kataklizm. Rywal wziął się za odrabianie strat i zrobił to z taką zaciętością, że ostatecznie nie oddał już ani jednego oczka naszym rodakom w pierwszej połowie i koniec końców wysunął się na prowadzenie 8:7.

Po chwili odpoczynku niemal dokładnie powtórzyła się sytuacja z początku meczu. Michał "snatchie" Rudzki i koledzy znów zaliczyli piorunujący start, tym razem zgarniając sześć inauguracyjnych oczek. Ale i tym razem było to ciągle za mało! Valiance znów w niemal ostatniej chwili przebudziło się i zaczęło w zatrważającym tempie redukować straty do Polaków. Wkrótce doszło remisu 13:13, a był to jednak tylko początek koszmarnych wiadomości dla naszej rodzimej piątki. Czarę goryczy przelała fatalna postawa w samej końcówce, która sprawiła, że Virtusi musieli pogodzić się z druzgocącą porażką.

To koniec dzisiejszych emocji związanych z meczami Polaków w ESEA MDL. Na kolejne przyjdzie nam poczekać do środy, kiedy na serwerze pojawi się Izako Boars.  Po więcej informacji na temat ESEA Mountain Dew League Season 31 zapraszamy do relacji: