5. Vetheo się tego nie spodziewał

Rozpoczynamy od akcji z pierwszego dnia drugiego tygodnia zmagań w LEC. Wydarzyła się ona na początku meczu pomiędzy MAD Lions KOI a Teamem Vitality. I co jeszcze ciekawsze autorem tego zagrania był nasz rodak – Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik. On i jego Lwy nie mają jak na razie najlepszego wyniku w tej edycji zmagań, bowiem przegrywają wiele spotkań. Zresztą we wspomnianej batalii MDK także poniosło klęskę. Niemniej 24-letni midlaner mógł cieszyć się chociaż z takiej zagrywki.

Chodzi konkretniej o szóstą minutę, w której obaj środkowi się ze sobą ścierali. Wówczas z wymian ogólnie lepiej wychodził reprezentant hiszpańskiej organizacji. Zresztą w pewnej chwili Vincent "Vetheo" Berrié miał już naprawdę mało życia. Czuł się natomiast dość pewnie, bo blisko niego znajdowało się wsparcie w postaci Kacpra "Daglasa" Dagiela. Polski leśnik przyszedł postraszyć swojego rodaka z przeciwnej drużyny. I dwójka graczy VIT myślała, że jej się to udało. Fresskowy jednak wyczuł szansę na odwrócenie się i z niej skorzystał. Użył Błysku, aby skrócić dystans do Francuza i z zaskoczenia wystosował w niego combo, które okazało się zabójcze. A Daglas mógł jedynie na to popatrzeć.

4. Humanoid zezłomował mistrzów LEC

Jednym z najbardziej wyczekiwanych pojedynków tej fazy zasadniczej, jak i każdej innej, z pewnością była potyczka między Fnatic a G2 Esports. Tym razem miała ona miejsce na koniec drugiego dnia rywalizacji w LEC. Faworytami tego starcia na papierze na pewno byli Samuraje, którzy wchodzili do tego spotkania niepokonani. I byli niepokonani, aż nie nadziali się na Czarno-Pomarańczowych, którzy w fantastycznym stylu rozprawili się ze złotymi medalistami poprzedniego splitu.

FNC w tym meczu wychodziło po prostu wszystko. Nawet w sytuacjach, w których można było poczuć, że reprezentanci tej formacji nieco przesadzają, to i tak udawało im się zwyciężać. Idealnym przykładem takiej sytuacji była akcja z 15. minuty starcia. Wówczas zawodnicy brytyjskiej organizacji zastawili pułapkę na Rasmusa "Capsa" Winthera. I choć Duńczyk finalnie dał się złapać, to zabicie go trwało na tyle długo, że jego kompani zdążyli już przybyć na miejsce. I wtedy to podopieczni Tomáša "Nightshare'a" Kněžínka znaleźli się w tarapatach. A przynajmniej tak można było przypuszczać. G2 ruszyło w pogoń za przeciwnikami, czując, że może to być szansa na odwrócenie losów potyczki. Na ziemię swoich oponentów sprowadził natomiast fantastycznie grający Marek "Humanoid" Brázda. Choć trudno mówić o dosłownie sprowadzeniu na ziemię, bowiem Czech właśnie perfekcyjnie wyrzucił w powietrze aż trójkę rywali odłamkiem kamienia Taliyah. W efekcie trójka mistrzów LEC została zgładzona, a Fnatic nadal mogło cieszyć się ogromną przewagą.

3. Wombo combo w wykonaniu BDS

A teraz mamy coś dla fanów znakomicie dobranych kombinacji umiejętności różnych bohaterów. W skrócie chodzi o wszystkie wombo combo. Takie zagrania bez dwóch zdań są efektowne i cieszą oczy prawdopodobnie każdego kibica. Nie trzeba bowiem nawet szczególnie bardzo interesować się samą grą, bo gdy na ekranie dosłownie wszystko wybucha, to znaczy, że zadziało się coś widowiskowego i zazwyczaj pozytywnego dla autorów takiej zagrywki.

Twórcami tejże akcji byli reprezentanci Teamu BDS, którzy w zeszłą niedzielę podejmowali GIANTX. W okolicach 15. minuty stan rozgrywki był bardzo wyrównany. Drużyny miały praktycznie taki sam dorobek w złocie. Gdyby ktoś się uparł, to może wskazałby reprezentantów szwajcarskiej organizacji jako tych prowadzących, z uwagi na posiadanego smoka i więcej zabójstw. Jednak dopiero po wspominanej sytuacji można było być już tego pewnym. Obie ekipy zgromadziły się na dolnej rzece, aby zawalczyć o drugiego drake'a.

W nieco lepszej pozycji znajdowali się Ilias "nuc" Bizriken i jego towarzysze. GX natomiast postanowiło się skumulować i w formacji żółwia ruszyć na rywali. Wtedy jednak swoje umiejętności specjalne zgrali ze sobą Labros "Labrov" Papoutsakis i Adam "Adam" Maanane. Grek ściągnął wszystkich do siebie Rell, a nadciągający ultem Siona Adam wbił się w sam środek całej bandy. Jakby tego było mało, to nuc dołożył jeszcze podrzucenie umiejętnością specjalną Neeko. I to właśnie obrażenia francuskiego midlanera pozwoliły wymazać praktycznie całą drużynę przeciwną.

2. Zwyroo z ultem na wygraną

Dla polskich kibiców natomiast najważniejszymi starciami w tym splicie są z pewnością te, w których udział bierze Team Heretics. To właśnie częścią tej formacji jest aż trzech Polaków, którzy dzielnie walczą o kolejne punkty. I jak na razie ich sytuacja w LEC jest naprawdę dobra, choć nie obywa się bez wpadek. Do takich bez dwóch zdań można zaliczyć wypuszczenie ogromnej przewagi z rąk w pojedynku z SK Gaming. TH prowadziło znacząco, ale przez wiele błędów w trakcie środkowego etapu rozgrywki rywale byli w stanie przejąć inicjatywę. Heretycy natomiast nie mieli zamiaru się poddać i nadal walczyli.

Decydującym momentem tej batalii była walka w 39. minucie, która miała wszystko rozstrzygnąć. Bijatykę zainicjował Mads "Doss" Schwartz. Grający Nautilusem Duńczyk przyciągnął się kotwicą do swojego rodaka z przeciwnej drużyny – Martina "Wundera" Hansena. I wydawało się, że toplaner Heretics szybko pożegna się z życiem. Udało mu się jednak uciec na skrawku zdrowia, a w tym samym czasie doszło właśnie do fantastycznego zagrania. Podczas gdy rywale skupiali się na Wunderze, Artur "Zwyroo" Trojan znalazł lukę w defensywie wroga. Wykorzystał ją i używając ulta Neeko wskoczył wprost w czwórkę oponentów, podrzucając ich i zadając ogromne obrażenia, zwłaszcza wrogiemu strzelcowi. Zagranie to kupiło bardzo dużo czasu, gdyż reszta kompanów polskiego środkowego zdążyła rozprawić się z Ahri, a następnie swoją uwagę przeniosła na pozostałych oponentów. Walka zakończyła się sukcesem hiszpańskiej organizacji, dzięki czemu jej gracze mogli zakończyć starcie ze zwycięstwem.

1. Polska robota

Na samym szczycie uplasowaliśmy inną akcję z tego meczu, która szczególnie właśnie powinna spodobać się polskim fanom LEC. Wszystko za sprawą tego, że jej kreatorami byli trzej nasi rodacy z Heretics. Ci już w poprzednich meczach pokazywali nam, że potrafią wspólnie stworzyć bardzo korzystne akcje. Zwłaszcza kiedy ich pomysłodawcą jest Adrian "Trymbi" Trybus, który widać, że w głowie ma wiele scenariuszy i spora część z nich przynosi drużynie korzyści.

Tym razem jednak swoją cegiełkę do fantastycznej sytuacji dołożył każdy reprezentant kraju znad Wisły. Zaczęło się od Zwyroo, który znalazł się w delikatnych tarapatach. Został on bowiem zaatakowany przez Yasina "Nisqy'ego" Dinçera oraz Thomasa "Exakicka" Foucou. Trojan jednak ponownie zachował zimną krew i był w stanie zainicjować walkę. Mimo małej liczby punktów zdrowia skorzystał ze swojej umiejętności specjalnej i wskoczył w dwójkę rywali. A to wszystko dlatego, że za ścianą czekali już Trymbi i Marcin "Jankos" Jankowski. Duet bardziej doświadczonych rodaków dołączył do swojego kolegi i w pełnym składzie byli oni w stanie posłać zarówno Nisqy'ego, jak i Exakicka do piachu.


Rozgrywki LEC wracają w sobotę

Przed nami już ostatni tydzień rywalizacji w ramach fazy zasadniczej LEC. Dwie drużyny są już pewne awansu do play-offów, natomiast pozostała ósemka nadal liczy się w wyścigu o resztę biletów. Można zatem spodziewać się, że podczas zażartej walki o przepustki do kolejnego etapu gracze zachwycą nas swoimi zagraniami. Transmisję ze wszystkich spotkań LEC 2024 Spring będziecie mogli obejrzeć po polsku na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie ona w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącej odsłony rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2024 Spring