5. Movistar KOI zapuściło się na tereny wroga i zapłaciło za to najwyższą cenę

Zaczynamy od sytuacji, która miała miejsce w bezapelacyjnie najgłośniejszym starciu tej kolejki LEC (a może nawet i całego splitu?). Wszak mowa tutaj o batalii pomiędzy Movistar KOI a Karmine Corp. Obie formacje mają swoją oddaną rzeszę fanów, która zażarcie je dopinguje. Gracze poszczególnych drużyn na pewno mieli to na uwadze i starali się zagrać najlepiej, jak tylko potrafią. Ale nie obyło się bez błędów.

Sporą wpadkę zaliczyło Movistar KOI, ale jako kolektyw, nie jako jednostki. I chodzi tutaj bardziej o decyzyjność niżeli faktycznie jakieś słabe zagranie czy coś w ten deseń. Niemniej akcja ta praktycznie przybiła gwóźdź do trumny reprezentantów hiszpańskiej organizacji. Co się stało? W okolicach 32. minuty, gdy sytuacja była jeszcze w miarę wyrównana, KOI pewnie wkroczyło do przeciwnego lasu. Trudno powiedzieć, co było zamiarem hiszpańsko-kanadyjskiego zespołu, ale skutki tego były fatalne. KC fantastycznie przeczytało zamiary przeciwników, zamykając ich z każdej strony. Efektem tego były aż cztery zabójstwa zdobyte przez podopiecznych Reharehy "Rehy" Ramanany, utrzymując się przy tym całą piątką przy życiu.

4. Ten dive miał się zakończyć inaczej

A skoro mowa o drużynowych niedociągnięciach, to od takich nie uchroniło się także SK Gaming, które, jak się okazuje, jest na razie najgorszą drużyną w LEC. Jest to bowiem jedyna formacja, która w tygodniu otwierającym split nie zdołała sięgnąć po ani jedno zwycięstwo. Biorąc jednak pod uwagę niektóre zagrania tej ekipy, możemy uświadomić sobie, czemu tak to wygląda. Reprezentanci niemieckiej organizacji są jeszcze dość mocno rozstrojeni, czego idealnym przykładem jest poniższy klip.

W swoim drugim meczu SK toczyło bój z Teamem Heretics, czyli wydawać by się mogło rywalem w zasięgu. Samo spotkanie jednak miało już bardzo jednostronny przebieg, gdzie karty rozdawali Heretycy. Niemniej formacja Ismaïla "ISMY" Boualema dorzuciła do tego swoje trzy grosze, m.in. właśnie takimi zagrywkami. W okolicach 12. minuty trzech zawodników SK chciało w końcu zgarnąć coś dla siebie i zdecydowali się oni zanurkować pod wieżę po Kamila "Kamiloo" Haudegonda. Sęk w tym, że zrobili to tak nieudolnie, że nie tylko Francuz przeżył, ale też cała trójka ostatecznie zginęła.

3. W głowach Czajka i Carzzy'ego ta próba wyglądała zdecydowanie lepiej

Złych decyzji drużynowych ciąg dalszy. Tym razem, z bólem serca, musimy przedstawić akcję Teamu Vitality, w której brał też udział Mateusz "Czajek" Czajka. Po fantastycznym debiucie pierwszego dnia przydarzyła się sromotna porażka dnia drugiego. Wtedy też Fnatic okazało się być za silne. I choć było to raczej do przewidzenia, tak wielu fanów wierzyło, że VIT utrzyma świetną formę po pierwszym dniu i sprezentuje Czarno-Pomarańczowym drugą przegraną. Tak się nie stało.

I trzeba przyznać, że FNC robiło z Pszczołami, co chciało. Idealnym tego przykładem jest akcja z 17. minuty. Już wtedy przedstawiciele brytyjskiej organizacji dyktowali warunki przebiegu starcia. Nadarzyła się jednak okazja, aby może Vitality odrobiło choć trochę strat, po niezbyt udanym zanurkowaniu w wykonaniu oponentów. Czajkowi udało się zakończyć serię Marka "Humanoida" Brázdy, po czym poszedł on po więcej. Niestety, trochę się przeliczył i zagrożony Elias "Upset" Lipp odwrócił sytuację z pomocą Ivána "Razorka" Martína Díaza, ubijając Polaka. Jakby tego było mało, to do pomocy Czajce chciał dołączyć się jeszcze Matyáš "Carzzy" Orság. Ten natomiast już całkowicie się pogubił i w fatalnym stylu pożegnał się z życiem, nie wnosząc do walki nic.

2. Mistrz LEC z błędem nowicjusza

Kończymy z błędnymi decyzjami drużynowymi – pora skupić się na indywidualnych chochlikach. I, jak się okazuje, takowe przydarzają się także wielokrotnym mistrzom LEC. Autorem jednego z failów jest Mihael "Mikyx" Mehle we własnej osobie. Słoweniec już w zeszłym sezonie powoli przyzwyczajał nas do tego, że zdarza mu się (nawet dość często) podejmować wątpliwej jakości decyzje. Niektórzy widzowie z pewnością myśleli, że po zmianie barw i przejściu do Fnatic 26-latkowi coś się przestawi. No cóż...

Przytaczana tutaj akcja miała miejsce ostatniego dnia pierwszej kolejki LEC w bitwie z Teamem Heretics. W pierwszych minutach duet FNC starał się naciskać na przeciwną dwójkę. Mikyx jednak poczuł się zbyt pewnie i został zmuszony wycofać się okrężną drogą. Tam jednak czyhał na niego już Paul "Stend" Lardin. Wspierający brytyjskiej organizacji nie miał wyboru i musiał ratować się albo Błyskiem, albo skokiem Rell. Ostatecznie wykorzystał on oba warianty. Problem jednak w tym, że dwukrotnie zderzył się on ze ścianą (i to dosłownie). Po takiej wpadce nie pozostało mu nic innego, jak wywiesić białą flagę i pozwolić się zabić przez wrogów.

1. Hylissang znowu testuje limity

Ale spokojnie, fani Mikyxa na szczęście nie muszą się obawiać, że to na ich ulubieńcu skupi się największa uwaga, jeśli chodzi o indywidualne wpadki. Bardzo mocno o utrzymanie bezapelacyjnego top 1 stara się inny wspierający – Zdravets "Hylissang" Galabov. Bułgar od zawsze kojarzony był z pewnego rodzaju unikalnym podejściem do rozgrywania różnego rodzaju akcji. Sęk w tym, że od dłuższego czasu jego zagrania nie są uznawane już za wizjonerskie, a po prostu za trolling.

I niech przemówią za tym liczby. 29-latek w miniony weekend podczas trzech rozegranych pojedynków wywrócił się łącznie aż 21 razy, z czego aż 11 z tych śmierci pojawiło się w pojedynku z Fnatic. Prawda jest taka, że z całego tego meczu można by było przygotować całą kompilację i wcale nie trwałaby ona krótko. Poniżej natomiast macie choć małą próbkę tego, co zawodnik Vitality wyczyniał w ramach niedzielnego starcia. Panie Hylissang, przywołujemy pana do porządku!


Kolejne mecze w ramach LEC 2025 Winter już w najbliższą sobotę. Wszystkie spotkania z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

LEC