5. Mikyx zna Hansa samę na wylot
Zaczynamy jednak z grubej rury, bo od razu od LEC Clásico, czyli starcia G2 Esports z Fnatic. I trzeba przyznać, że jeszcze przed startem tego spotkania można było wziąć niemal za pewnik, że zobaczymy w nim wiele ciekawych akcji. No i się nie zawiedliśmy, bo zespoły te pokazały kilka naprawdę fajnych zagrań i już teraz możemy zdradzić, że aż dwa znalazły się na naszej liście. Szlaki przetrze Mihael "Mikyx" Mehle i jego świetne rozczytanie rywala.
We wczesnym etapie trzeciej gry Steven "Hans sama" Liv został na linii sam przeciwko dwóm wrogom. Fakt ten wykorzystać postanowił były sojusznik francuskiego strzelca, czyli Mikyx. Zaszedł go on od strony krzaków przy rzece, a że grał Nautilusem, to groził wieloma efektami kontroli tłumu (nawet jeśli miał tylko drugi poziom). Hans zatem zdecydował się nie ryzykować i zwiać dzięki swojemu Błyskowi. Ale najwidoczniej Słoweniec zna go jak własną kieszeń, bo znakomicie przewidział to, że marksman G2 użyje tego Czaru Przywoływacza i wcześniej wystosował już rzut kotwicą w miejsce, w którym znalazł się oponent po flashu. I to poskutkowało błyskawicznym wymazaniem Liva z mapy.
4. Zwinny Oscarinin ze świetnym wyczuciem
Jak zapowiedzieliśmy, mamy jeszcze jedną akcję pochodzącą ze szlagierowego meczu LEC. Tym razem jednak musimy się cofnąć o jedną grę, bo to właśnie z drugiej potyczki pochodzi poniższy klip. Tym razem przenosimy się na przeciwną stronę mapy, gdzie niezłymi umiejętnościami popisał się Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez. Choć ostatnio Hiszpan nie ma najlepszego czasu, to w tym przypadku pokazał, że wciąż coś niecoś potrafi.
Jeszcze przed wybiciem dziesiątej minuty na zegarze Oscar stworzył sobie dobre warunki na górnej alejce, zmuszając Sergena "BrokenBlade'a" Çelika do wczesnego Błysku. Niemiec natomiast nie chciał wracać do bazy i tracić przez to tempa, więc zaryzykował i został na linii. Chciał nawet ograć przeciwnego toplanera, ale sam został przez niego ograny. 21-latek świetnie uniknął wejścia BB-iego i zaraz po tym posłał go do grobu. Nie był to jednak koniec akcji. Kilka sekund wcześniej do pomocy swojemu sojusznikowi teleportował Rasmus "Caps" Winther. Ten starał się pomścić kolegę z drużyny, próbując dobić Oscarinina. Ale na próbach się skończyło, gdyż hiszpański gracz zdołał uciec przed Duńczykiem, wspaniale blokując też jego umiejętności.
3. Jun dzięki tej akcji odwrócił losy gry
Wkraczamy do strefy podium i musimy przyznać, że trzy kolejne zagrania to prawdziwe arcydzieła. I choć nie wszystkie z nich były niezwykle efektowne, to były za to efektywne, bo każde poskutkowało odwróceniem losów meczu. Na pierwszy ogień idzie GIANTX, które w sobotę mierzyło się z G2 Esports. Spotkanie to miało być stompem w wykonaniu Samurajów, a tymczasem zawodnicy hiszpańskiej organizacji sprawili oponentom naprawdę dużo kłopotów. Ba, przecież sam pojedynek udało się wygrać, a poniższa sytuacja była właśnie punktem zwrotnym.
Gdy czas trwania trzeciej gry zbliżał się już do pół godziny, to zawodnicy G2 Esports postanowili pójść po Barona. Miała to być kontra na to, że Oh "Noah" Hyeon-taek w tym czasie w pojedynkę przejmował smoka po drugiej stronie mapy. W przewadze liczbowej wydawało się zatem, że to właśnie Rudy "SkewMond" Semaan i spółka gładko zgarną fioletowe wzmocnienie. Plany pokrzyżował im natomiast Yoon "Jun" Se-jun. Wspierający GIANTX podbiegł za ścianę Barona i zaczął napinać ulti Poppy. Po chwili rzucił nim prosto w leże Nashora, a to trafiło aż dwójkę oponentów, w tym francuskiego leśnika. I to diametralnie zmieniło postać rzeczy, bo wtedy to GX miało przewagę nie tylko graczy, ale też i smite'a. Tak więc Ismael "ISMA" Boualem bez problemu przejął potwora, a później jeszcze wraz ze swoimi kolegami posłał do piachu Hansa samę. Dzięki temu zagraniu GIANTX ostatecznie triumfowało w całym spotkaniu.
2. Kuriozalny koniec meczu Movistar KOI vs Fnatic
Co by jednak nie było, meczem, który przyniósł najwięcej emocji w jego krańcowym momencie była sobotnia bitwa Movistar KOI z Fnatic. Remis po pierwszych dwóch grach i prawie godzina zaciętego boju w potyczce numer trzy to coś niezwykłego. A temperaturę tego starcia podbijał fakt, iż do samego końca nie było wiadomo, kto ostatecznie sięgnie po wygraną. Teraz wiemy już, że jest to MKOI, ale Czarno-Pomarańczowych od zwycięstwa dzielił dosłownie jeden autoatak. My w zasadzie nie wiemy nawet jak opisać całe to zajście. Najlepiej będzie zatem jak po prostu zobaczycie, co się w tym momencie wydarzyło.
1. Zagranie Nisqy'ego zaprowadziło Vitality do zwycięstwa
W powyższym zagraniu serce fanów LEC z pewnością zabiło mocniej. Ale my wiemy, które zagranie sprawiło, że to serca polskiej widowni zostały rozgrzane na maxa. A mówimy tutaj o końcówce trzeciej gry ostatniego meczu piątej kolejki LEC, w którym Team Vitality mierzył się z Teamem BDS. Pod koniec potyczki byliśmy już niemal pewni, że Mateusz "Czajek" Czajka i jego koledzy będą zmuszeni uznać wyższość graczy szwajcarskiej organizacji.
Wtedy jednak wszedł on, Yasin "Nisqy" Dinçer, cały na biało i zdecydował, że po całej grze trollowania w końcu się zepnie i zaserwuje takie zagranie, że szczęki opadną. Cała sytuacja miała miejsce w 34. minucie. Wtedy też BDS postanowiło pójść na Barona. Przejęcie tego potwora miało być już praktycznie ostatnim gwoździem do pszczelej trumny. I gdy wydawało się, że fioletowa bestia gładko wpadnie w ręce podopiecznych Yanisa "Strikera" Kelli i ci zaczną swój marsz po zwycięstwo, to swoje plany w czyny przekuł belgijski wspierający. Sterujący Neeko zawodnik Vitality znalazł idealne wejście ze swoim ultem, podbijając aż czterech wrogów. To był też sygnał do ataku dla jego sojuszników, którzy podążyli za tą zagrywką. I skończyło się to dla nich fenomenalnie, bo udało się momentalnie wymazać aż trójkę przeciwników. Później do grobu BDS dorzucono jeszcze Doğukana "113" Balcıego, a samo VIT po prostu pobiegło po Nexus i zdołało go rozbić.
Wszystkie spotkania LEC 2025 Spring z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu LEC zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: