Witamy w 2022 roku, życząc wszystkim (włącznie z nami), żeby był lepszy od ubiegłego. Z doświadczenia wiemy, iż przyjęte postanowienia noworoczne najczęściej zaczyna się realizować dopiero 2 stycznia, ewentualnie nie zaczyna się nigdy. W każdym razie 01.01 to ostatnia chwila na powrót myślami do poprzednich dwunastu miesięcy lub po prostu poprzedniej nocy.

My dziś zaproponujemy wam opcję z numerem jeden: tradycyjnie już przygotowaliśmy całkowicie subiektywne zestawienie 10 najlepszych wywiadów Cybersportu A.D. 2021. Tak, dziesięciu, zgadza się. A co z resztą? Nie, Drodzy Rozmówcy, nieobecność na tej liście absolutnie nie znaczy, że Was nie doceniamy. Po prostu coś trzeba było wybrać. Dlatego też dziękujemy raz jeszcze WSZYSTKIM, którzy pozytywnie odpowiedzieli na nasze nieraz upierdliwe próby nawiązania kontaktu. Cała przyjemność po naszej stronie. Do zobaczenia i usłyszenia niebawem! Oby w jak najprzyjemniejszych okolicznościach.

Kolejność chronologiczna.


Loord: Sumienie podpowiedziało mi, że trzeba się przyznać i być wobec wszystkich fair

Zaczynamy od odwiedzin na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie. Na początku lutego w swoim domowym obiekcie Wisła All iN! Games Kraków przygotowywała się do najważniejszego turnieju w swojej historii, czyli Intel Extreme Masters Katowice 2021. Z Mariuszem „Loordem” Cybulskim, szkoleniowcem Bialej Gwiazdy, porozmawialiśmy nie tylko o przygotowaniach do tego arcytrudnego sprawdzianu czy kulisach niedawnej roszady kadrowej, ale również o aferze związanej z tzw. coach bugiem, w której Polak odegrał niestety swoją rolę i po dziś dzień pozostaje zawieszony przez Valve.

Sam wspomniałeś, że pierwszy raz miałeś do czynienia z tym błędem jeszcze w 2017, możemy więc założyć, że tak naprawdę coach bug był w CS-ie wcześniej niż się tego spodziewano. Czy wobec tego uważasz, całkowicie szczerze i obiektywnie, że na całą polską scenę takiego występku dopuściłeś się tylko ty i minirox?

Chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że skala problemu jest dużo większa. Z tego, co wiem, czeka nas jeszcze druga fala banów, ale oczywiście pewnie nie wszystko da się wyłapać. Nie zamierzam rzucać bezpodstawnych oskarżeń w stosunku do jakichkolwiek polskich trenerów, nie wiem, czy byli inni, czy też nie. Pamiętajmy, że nie wszystkie mecze są na HLTV, więc w niektórych przypadkach pewnie nigdy nie da się ustalić prawdy.

Czy wobec tego czujesz jakąś ujmę, że wylądowałeś w tym niechlubnym gronie?

Nie. Sumienie podpowiedziało mi, że trzeba się przyznać i być wobec wszystkich fair. Wiem, że to był duży błąd, ale nie ma na świecie ludzi, którzy by ich nie popełniali. Czasami przechodzą mi rzecz jasna przez głowę myśli, czy gdybym nie przyznał się do winy, to czy w ogóle wyciągnięto by w stosunku do mnie jakieś konsekwencje. Niemniej do tej niezrozumiałej decyzji Valve wydawało mi się, że kara jest adekwatna do czynów i byłem z nią pogodzony.

CZYTAJ WYWIAD:
Loord: Sumienie podpowiedziało mi, że trzeba się przyznać i być wobec wszystkich fair

Veggie: Chcemy pozbyć się tego elitaryzmu, który trochę przyszył się do Illuminar w 2020 roku

Są takie wywiady, w których naszego rozmówcę trzeba solidnie ciągnąć za język, by uzyskać satysfakcjonującą z dziennikarskiego punktu widzenia odpowiedź. Są jednak i takie rozmowy, kiedy nasz gość w ramach jednej wypowiedzi porusza tematy, które my w normalnych warunkach rozdzielilibyśmy na trzy różne pytania. Doskonale wiecie, do której grupy zalicza się Fryderyk „Veggie” Kozioł, który na początku roku znów ruszył na ratunek Illuminar Gaming, które na pewien czas zamilkło.

Oczywiście żadna profesjonalna organizacja esportowa nie może istnieć bez komunikacji, bez social mediów. Ale wiesz, jaka była sytuacja. Padło hasło, że Illuminar upada po raz trzeci i trzeba stamtąd uciekać najszybciej się da. Każdy myślał tylko o sobie, więc w momencie zagrożenia zaczęła się masowa ewakuacja z zagrożonego terenu. Wtedy ja i parę nowych osób przypłynęliśmy na szalupie, a naszym oczom ukazał się tonący statek z garstką ludzi na pokładzie. Sęk w tym, że te osoby na tym pokładzie, to postaci, które nie są znane wam, fanom. Na tym statku zostali bowiem tylko ci, którzy wykonywali brudną robotę, ale zarazem siedzieli cicho i nie chełpili się tym, co osiągnęli. Ja zastałem taki obraz i dołączyłem do tych najwytrwalszych, by razem powoli odbudowywać nasz glamour.

CZYTAJ WYWIAD:
Veggie: Chcemy pozbyć się tego elitaryzmu, który trochę przyszył się do Illuminar w 2020 roku

„Najłatwiej grało mi się przeciwko botlane’om G2 i MAD Lions”. Cybergadka – Trymbi

W 2021 roku udało nam się także pokazać wam naszą ludzką twarz. I to dosłownie, bo chodzi o materiały wideo, które wcześniej tworzyliśmy raczej tylko na lanach. A ich z oczywistych powodów długo nie było. Zbyt długo, ale to temat na inną opowieść. Tak czy inaczej, w maju gościem Cybergadki był Adrian "Trymbi" Trybus z Rogue. Polski wspierający w swoim pierwszym splicie w League of Legends European Championship zdobył srebrny medal, a kilka miesięcy później zadebiutował na Worlds.

OGLĄDAJ WYWIAD:
„Najłatwiej grało mi się przeciwko botlane’om G2 i MAD Lions”. Cybergadka – Trymbi

„Każda drużyna ze mną w składzie może wygrać EU Masters”. Cybergadka – Melonik

Dawid „Melonik” Ślęczka latem wybrał się na podbój Niemiec, ale wiosenny split spędził w Illuminar Gaming, z którym zajął trzecie miejsce w Ultralidze i wystąpił na European Masters. W przerwie międzysezonowej toplaner nie musiał zatem szczególnie mocno zastanawiać sie, czy jest o czym rozmawiać.

OGLĄDAJ WYWIAD:
„Każda drużyna ze mną w składzie może wygrać EU Masters”. Cybergadka – Melonik

„Nie czułem się gorszy od nikogo”. Wywiad z Shircanem po mistrzostwach świata TFT

Jeśli chodzi o esport w grach od Riot Games, to w 2021 roku Polacy popisali się wszechstronnością. Mamy dwóch mistrzów świata w VALORANTA, czempiona w Legends of Runeterra, a w TFT: Reckoning Championship tuż za podium uplasował się Kacper „Shircane” Piśniak. Czwarty zawodnik globu kilka dni po turnieju porozmawiał z Dominikiem Mieczyńskim.

CZYTAJ WYWIAD:
„Nie czułem się gorszy od nikogo”. Wywiad z Shircanem po mistrzostwach świata TFT

snatchie: W Anonymo nikt nie czuje się gwiazdą

Na przełomie września i października Michał "snatchie" Rudzki po raz drugi w karierze żegnał się z x-kom AGO. Polski snajper, wspólnie z Karolem "rallenem" Rodowiczem, nie dogadał się z Jastrzębiami w sprawie przedłużenia umowy i ostatecznie wylądował w Anonymo Esports. Dziś przyszłość obu panów znów owita jest mgłą tajemnicy po tym, jak Anonimowi po raz kolejny zawiedli.

Kontrakty z Anonymo również nie są podpisane na długi okres. Wychodzę z założenia, że nie ma sensu wchodzić w długie umowy z polskimi organizacjami. Preferuję jak najkrótszy okres trwania kontraktu, ale z możliwością przedłużenia, co bardzo podobało mi się w AGO. To odpowiednia droga dla rodzimej sceny, bo po pewnym czasie widać już, czy dany projekt ma potencjał czy nie. Aktualnie nastawiam się na ciężką pracę i sprawdzenie, co z niej wyniknie, a nie na konkretne rzeczy. Myślę, że jeśli każdy w drużynie będzie dawał z siebie bardzo dużo i wspólnie będziemy pracować nad poprawą naszej gry, to mamy naprawdę duży potencjał.

CZYTAJ WYWIAD:
snatchie: W Anonymo nikt nie czuje się gwiazdą

Grashog: Zamysł jest taki, bym wszedł do składu AGO wraz z początkiem nowego roku

Denis „Grashog” Hristov to nowa postać w ścisłej czołówce krajowej sceny CS-a. I pierwszy Bułgar. Zawodnik, który pewnego dnia ma przejąć dowodzenie w x-kom AGO, w długim wywiadzie opowiedział, jak znalazł się nad Wisłą i jak stał się esportowcem.

Tak więc za kilka tygodni powinien nadejść moment, gdy faktycznie wskoczysz do składu. Masz świadomość, że presja będzie wtedy ogromna? AGO to przecież najwyżej notowana drużyna w Polsce, mają Pro Ligę. Będzie się od was oczekiwało, że z miejsca odpalicie. Z taką presją na pewno jeszcze się nie mierzyłeś.

To prawda, ale co mogę zrobić? Jest taka presja? No to jest. Nie mogę się skulić w rogu i zacząć się trząść. Po to gram, żeby mierzyć się z czymś takim, także jako prowadzący. Ktoś niedawno pisał, nie pamiętam, kto, Boombl4 albo nexa, że jeszcze trzy lata temu grał FACEITA z domu, a teraz musi prowadzić zespół w finale Majora. I właśnie po to ja to robię. Żeby była ta presja. I spoko, niech będzie. Presja mi niestraszna.

CZYTAJ WYWIAD:
Grashog: Zamysł jest taki, bym wszedł do składu AGO wraz z początkiem nowego roku

fr3nd: Mógłbym się znaleźć w czołowej piątce snajperów w Polsce

Sebastian „fr3nd” Kuśmierz to jeden z tych graczy, przed którymi nadal otworem stoi cała kariera. I to mimo iż ma już za sobą niezbyt udany epizod w Illuminar Gaming, a teraz w HONORIS współpracuje z legendami w postaci Filipa "NEO" Kubskiego i Wiktora "TaZa" Wojtasa. Z młodym snajperem prześledziliśmy przebieg jego dotychczasowych poczynań w Counter-Strike'u.

Jak wyglądały twoje pierwsze dni w HONORIS? Znowu, niczym wcześniej w Illuminar, czułeś się jak uczniak?

Nie, już nie. To była zupełnie inna sytuacja, bo już od jakiegoś czasu byłem na scenie, pojawiałem się też w innych zespołach na testach. Głównie na wszystkim zaważył fakt, że przez ostatni rok grałem z chłopakami z Pompy – Grashogiem, bnoxem i całą resztą. Mieliśmy razem dostęp do najlepszych pracc grup i mogliśmy trenować z najlepszymi zespołami na świecie. A wydaje mi się, że właśnie coś takiego jest dla gracza najważniejsze. Żeby mógł pograć z najlepszymi, bo później dzięki temu jest po prostu dużo mniejsza presja. Nawet gdy idzie się już na testy i widzi się tych wszystkich ludzi na serwerze, to nie ma się do nich takiego respektu. Bo wie się, że to też są tylko ludzie i można ich z powodzeniem pobić w grze.

CZYTAJ WYWIAD:
fr3nd: Mógłbym się znaleźć w czołowej piątce snajperów w Polsce

Dajor: promisq jest świetnym shotcallerem i naprawdę podoba mi się jego styl gry

Znacie Olivera „Dajora” Ryppę? Błyskawicznie przeskoczył z amatorskiego poziomu do LEC i dziś jest graczem Astralis, co nie spotkało się z pełną aprobatą społeczności. O głosach krytyki, swoim rozwoju i... polskich korzeniach nastolatek opowiedział naszej redakcji.

To może być nieco trudniejsze pytanie – wśród społeczności pojawiły się ostre słowa co do twojego dołączenia do grona uczestników LEC. Najgłośniejszym był chyba założyciel H2K, Rich, razem z jego „listą 20 graczy”. Chciałbyś to jakoś skomentować?

No cóż, nie jest pierwszym ani jedynym, jeśli chodzi o ocenianie mnie. Gdy grałem we Fnatic też byli hejterzy, niektórzy więksi streamerzy też mówili, że jestem do dupy i tego typu rzeczy. Ale nie przejmuję się nimi jakoś szczególnie. Wiem, kim jestem i zamierzam udowodnić im, że się mylą.

Teraz chciałbym poruszyć kompletnie inny temat. Twój były trener, delord, wspomniał, że masz jakieś polskie korzenie. Czy mógłbyś opowiedzieć o tym nieco więcej?

Moi rodzice są w stu procentach Polakami, moi dziadkowie żyją w Polsce, ale jestem niemalże pewien, że są Niemcami. Nie wiem, czy to ma sens. W każdym razie ja dorastałem w Niemczech, więc nie mówię za bardzo po polsku, znam kilka słów i rozumiem, gdy czasem rodzice mówią do mnie po polsku. Kiedy byłem młodszy razem z rodzicami odwiedzaliśmy moich dziadków w Polsce, praktycznie co roku.

CZYTAJ WYWIAD:
Dajor: promisq jest świetnym shotcallerem i naprawdę podoba mi się jego styl gry

Jankos: Musimy sobie zapracować na respekt fanów

Na koniec powtórka z 2020 roku, bo wówczas listę również zamykał wywiad z Marcinem "Jankosem" Jankowskim. Tym razem Król Pierwszej Krwi rozmawiał z nami nie jako półfinalista mistrzostw świata, tylko jako współautor być może największej klęski w historii europejskiego LoL-a. Superteam pod banderą G2 Esports nie tylko utracił panowanie na Starym Kontynencie, ale nawet nie awansował na Worlds. W rozmowie z Cybersportem Jankos zamknął temat fatalnego sezonu, opowiedział o kulisach roszad kadrowych i przedstawił nową generację Samurajów.

Co uważasz w grudniu 2021 roku za swoją największą zaletę i wadę w kontekście esportowym? 

Myślę, że moją największą zaletą jest to, że zawsze ufam drużynie, niezależnie z kim i kiedy gram. Zawsze uważam, że mój zespół jest najlepszy, ale to nie jest ślepe zaufanie. Chodzi mi o to, że w pełni wierzę, że każdy z nas może być najlepszy i że wspólnie jako drużyna możemy być najlepsi. League of Legends jest grą drużynową i nawet jeśli masz w zespole wybitne indywidualności, to nie zawsze jesteś w stanie wygrać, bo przeciwnik może po prostu grać lepiej jako kolektyw.

Przykładem jest rok 2021, w którym, jakby nie patrzeć, mieliśmy w G2 dobrych graczy. Nie wiem, czy ludzie uważają mnie, Capsa, Rekklesa, Miky’ego i Wundera za najlepszych na swoich pozycjach, może niektórych tak, a niektórych nie, ale myślę, że dwóch czy trzech z nas mogłoby być właśnie top 1. Cóż, nie daliśmy rady. Drużyna odgrywa ogromną rolę i bez względu na to, jak nam idzie, głęboko wierzę, że jesteśmy w stanie się odbić i być najlepsi.

Największa wada? Trudno powiedzieć. Czasami mam zbyt duże oczekiwania w sprawach drużynowych. Kiedyś to było problemem, przez który korzystałem z psychologa sportowego. Odnosiłem wrażenie, że jeżeli ktoś przez dłuższy czas popełnia ten sam błąd, to po prostu się nie stara. A to nie zawsze na tym polega, bo bywa przecież tak, że dana osoba potrzebuje nieco więcej czasu albo jej najmocniejsze strony leżą w innych elementach niż ten, nad którym w danej chwili pracujemy. Dopóki zawodnik stara się rozwijać i zdaje sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, to jest to w porządku. Do wszystkiego musisz dojść.

Czy jest jeszcze jakaś wada, o której chciałbym wspomnieć? Na pewno jest ich kilka (śmiech), ale to ta największa, którą staram się poprawić.

CZYTAJ WYWIAD:
Jankos: Musimy sobie zapracować na respekt fanów