5. I kto tutaj jest w opałach?

Znaleźliście się kiedyś w sytuacji, w której czujecie się, że jesteście już bardzo silni, a na pewno silniejsi od swojego rywala z alejki? Często w takich momentach chce się już pokazać całkowitą dominację i rozprawić się z nim w indywidualnym pojedynku. Czasem jednak okazuje się, że nasza pewność siebie jest zgubna i to przeciwnik niespodziewanie wychodzi z potyczki górą. Dokładnie w takiej sytuacji znalazł się Thomas "Exakick" Foucou w drugiej grze starcia w LEC z Teamem BDS.

W 9. minucie potyczki marksman SK Gaming miał na swoim koncie już dwie eliminacje i cały przedmiot w ekwipunku. Jego oponent, Juš "Crownie" Marušič, dwukrotnie oglądał natomiast szary ekran i o pierwszym przedmiocie mógł jedynie jeszcze wtedy pomarzyć. Dlatego też Francuz zdecydował się na atak na Słoweńca, który w pojedynkę znajdował się na dolnej alei. Exakick przeskoczył Zeri przez ścianę i przeszedł do natarcia. W pewnej chwili jednak uświadomił sobie, że pasek ze zdrowiem Crowniego wcale nie spada tak szybko, a samemu miał już niewiele zdrowia. Było już wtedy natomiast za późno na dalsze rozmyślania, przez co Foucou wziął nogi za pas. Zawodnik BDS nie chciał już odpuścić swojemu wrogowi i dzięki swojej umiejętności specjalnej skrócił do niego dystans i finalnie go ukatrupił. Plan ten chyba lepiej wyglądał w głowie przedstawiciela niemieckiej organizacji.

4. Błysk zachowany na kolejną grę

Gwiazdą kolejnego nieudanego zagrania był gracz, który jeszcze przed chwilą mógł cieszyć się z ubicia Exakicka. Crownie, bo to o nim mowa, jednak dopuścił się karygodnego czynu w pierwszej odsłonie spotkania BDS z SK. Czary Przywoływacza to oczywiście rzecz święta, ale są sytuacje, w których po prostu musisz ich użyć, bo do tego one w końcu służą. Gorzej jednak, kiedy za wszelką cenę starasz się wykaraskać w inny sposób, trzymając nieużyte zasoby na później. W tym wypadku natomiast niewykorzystanie czaru okazało się być naprawdę sporym błędem.

W 24. minucie, kiedy powoli drużyny zaczęły rozmyślać o zaatakowaniu Barona, Słoweniec udał się do wrogiego lasu, aby zabić jeden z neutralnych obozów przeciwników. Sęk w tym, że widział, że oponenci już nadchodzą i będą chcieli w niego wejść. Zamiast zatem albo odpuścić dobijanie potworków, albo po prostu użyć Błysku w odwrocie, to Marušič po prostu bił Papugę do samego końca i zapłacił za to najwyższą cenę. Momentalnie bowiem Rakan wszedł w niego, a za nim podążyła pozostała trójka sojuszników. Strzelec BDS został błyskawicznie wymazany z powierzchni Summoner's Riftu. Oczywiście nie skorzystał ze swojego Czaru Przywoływacza. Co gorsza, SK wówczas momentalnie zebrało się w piątkę przy Nashorze i zaczęło go atakować. Nie minęła chwila, a na koncie zawodników reprezentujących niemiecką organizację pojawiło się już fioletowe wzmocnienie.

3. Nieudana szufla w wykonaniu Sertussa

Podium niezbyt dobrze przeprowadzonych zagrań w zeszłej rundzie LEC otwiera Daniel "Sertuss" Gamani. Środkowy SK Gaming miał okazję w drugiej grze ostatniej serii przeciwko Teamowi BDS władać Azirem. I choć wybór ten już kilkukrotnie pojawiał się w jego rękach w przeszłości, tak tym razem nie funkcjonował on aż tak dobrze. Zwłaszcza właśnie podczas przedstawionego poniżej klipu. Niemiecki midlaner mógł po nim bez dwóch zdań zaciągnąć pewne lekcje od Króla Shurimy, czyli swojego rodaka Felixa "Abbedagge" Brauna.

Chodzi o sytuację z walki o trzeciego smoka w 18. minucie. Wówczas BDS nie dość, że prowadziło w kwestii złota, to jeszcze rywalizowało już o zdobycie punktu duszowego, który dodatkowo ułatwiłby reprezentantom tej organizacji kolejne boje na Summoner's Rifcie. SK natomiast nie chciało oddać tego potwora bez walki i wcześniej zajęło dogodniejszą pozycję wokół leża kreatury. Ekipa Sertussa nawet zaczęła atakować oceaniczną bestię, aby wywrzeć presję na rywalach. Wtedy jednak Gamani wyczuł swoją szansę, bowiem stosunkowo blisko znalazł się Crownie. Środkowy SK natomiast nie do końca dobrze wyliczył zasięg szufli Azira i mimo sporego skrócenia dystansu do Słoweńca nieco zabrakło i po użyciu swojej umiejętności specjalnej okazało się, że nie przerzucił on nikogo. Tym samym 21-latek z oprawcy stał się ofiarą i momentalnie na niego ruszyli pozostali zawodnicy BDS. W efekcie został on wykluczony w okamgnieniu, przez co SK zostało zmuszone do rozpoczęcia pojedynku w deficycie liczbowym.

2. Razork zbaitował samego siebie

Srebrny medal w tym niechlubnym zestawieniu wpada w ręce Ivána "Razorka" Martín Díaza. Hiszpański leśnik miał okazję zaczarować kilkukrotnie w ostatnim tygodniu, o czym wspominaliśmy w naszym rankingu najlepszych zagrań. Zdarzyło się jednak kilka gorszych momentów, a prezentowany poniżej bez dwóch zdań jest jednym z nich. Czasem wydaje się, że znalazło się idealną okazję na wejście w rywali, zwłaszcza we wczesnym etapie rozgrywki. Niemniej nie zawsze finalny skutek jest taki, jaki można było zakładać.

Dokładnie w takiej sytuacji zawodnik Fnatic znalazł się na samym początku drugiej gry przeciwko EXCEL w ostatni weekend LEC. W pierwszej minucie starcia czwórka Czarno-Pomarańczowych zgromadziła się w krzaku przy swoim czerwonym wzmocnieniu. W podobnym położeniu znalazł się kwartet XL, broniący wejścia do swojego lasu. Niemniej trójka zawodników wicemistrzów rozgrywek nie była widoczna, a w zasięgu wzroku jawił się wyłącznie Lee "Peach" Min-gyu. Razork rzucił tym samym Q Iverna w stronę krzaka, w którym stacjonował Koreańczyk i udało się go trafić. FNC tym samym ruszyło w stronę Sejuani. Do uderzonego przeciwnika przyciągnęli się jednak tylko Razork i Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez. To okazało się być ogromnym błędem, bo reszta stojących nieopodal wrogów błyskawicznie zjawiła się na miejscu. Wyszło zatem na to, że to Martín Díaz znalazł się w nie lada tarapatach i zresztą ostatecznie musiał uznać wyższość rywali, którzy ścięli drewnianą głowę oponenta.

1. Czy ArQuel gra w LEC?

Prawdziwym jednak festiwalem nietrafionych decyzji popisało się Fnatic w trzeciej potyczce rywalizacji z XL. Po naprawdę nieudanej poprzedniej grze FNC rozpoczęło dobrze starcie numer trzy, ale w pewnej chwili zaczęło się znów wszystko sypać. Zresztą, całą postawę Czarno-Pomarańczowych dosadnie wówczas skomentował Tomasz "TheFakeOne" Milaniuk. – Nie, nie wróciło Fnatic. To jest dalej, *westchnięcie* coś niezrozumiałego – wypowiedział się na temat FNC komentujący wówczas TFO. I słowa te biorąc pod uwagę rozwinięcie akcji okazały się być prorocze, bo chociaż nie dotyczyły tego zagrania, to chwilę po ich padnięciu wyszło na to, że ekipa Razorka dopuściła się czegoś idealnie wpisującego się w ramy tegoż zdania.

Początkowo może i akcja wcale nie wyglądała źle dla Fnatic. Zresztą to właśnie zespół brązowych medalistów zainicjował całą bijatykę. Karygodne jednak było to, co wydarzyło się po chwili. Naszym oczom ukazały się dwie teleportacje – na miejscu mieli zjawić się toplanerzy obu formacji. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Oscarinin postanowił przenieść się w tę sekcję mapy z zaledwie połową paska zdrowia. W efekcie, z racji tego, że znalazł się w samym sercu bójki, został od razu wykluczony. I kiedy zdawało się, że już to zagranie było absolutnie bezpodstawne i iście tragiczne w skutkach, to do pieca postanowił dołożyć Marek "Humanoid" Brázda. Czech zdecydował się również teleportować na miejsce, ale wybrał sobie możliwie najgorszą pozycję, bo za swój cel obrał totem wizji znajdujący się całkowicie za plecami całej bandy XL i zdecydowanie za daleko swoich sojuszników. I chyba nie trzeba mówić, jak skończyła się zagrywka naszego sąsiada z południa. Spektaklu obojga tych zawodników nie wstydziłby się sam Krzysztof "ArQuel" Sauć, czyli specjalista od tego typu pokazów.


Pora na kolejną dawkę kuriozum w LEC

I choć oczywiście zawodnicy dają z siebie 100% i zawsze starają się możliwie jak najlepiej rozegrać dane akcje, to nie zawsze wszystko wychodzi po ich myśli. Dlatego też zapewne już jutro, kiedy to dojdzie do pierwszego starcia w ramach trzeciej kolejki finałów LEC, ponownie będziemy mieli okazję obejrzeć kilka nieudanych zagrań w wykonaniu profesjonalistów. Transmisję z nadchodzących spotkań będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2023