W marcu jak w garncu – nie tylko pod względem pogody, ale też wieści ze świata esportu. Były bardzo pozytywne informacje, były też przykre, były momenty euforii oraz poruszające rozstania. Niestety, były też bardzo mocne oskarżenia w poważnych sprawach... ale też niektóre z wcześniejszych oskarżeń doczekały się finału. A co jeszcze działo się w marcu 2021 roku? Zapraszamy na podsumowanie tego miesiąca.


Niclas „Pengu” Mouritzen przez lata zapracował sobie na status legendy sceny Rainbow Six: Siege. Duńczyk w barwach PENTY i G2 Esports wygrał ogromną liczbę turniejów, sięgając przy tym wszystkim także po mistrzostwo świata. W marcu 2021 w wieku zaledwie 24 lat ogłosił jednak zakończenie profesjonalnej kariery. Niemniej nie rozstał się on wówczas definitywnie z samą sceną, zostając twórcą treści oraz komentatorem. Jego następcą w G2 został natomiast pozyskany z Cowany Gaming Jordan "Kayak" Morley.

Był taki czas, gdy Kenny „kennyS” Schrub uważany był za jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego snajpera na świecie. Niemniej wraz z upływem czasu pozycja Francuza słabła i to nie tylko na scenie, ale również w jego zespole, G2 Esports. Ostatecznie w pierwszym tygodniu marca doświadczony zawodnik wylądował na ławce rezerwowych, na której pozostał już do końca sezonu 2021. Z kolei AWP z jego rąk przejęła nowa gwiazda ekipy, czyli pozyskany kilka miesięcy wcześniej z FaZe Clanu Nikola „NiKo” Kovač.

Kilka miesięcy po triumfie w Overwatch League i zdobyciu tytułu MVP tych rozgrywek Jay „sinatraa” Won przerzucił się na VALORANTA. Niemniej w tej grze kariera młodego Amerykanina nie wyglądała już tak kolorowo, a wszystko przez poważne oskarżenia o napastowanie seksualne, przez które został on zawieszony zarówno przez Riot Games, jak i swojego pracodawcę, Sentinels. Ostatecznie zakończyło się na półrocznej dyskwalifikacji, bo chociaż same dowody zebrane w toku śledztwa nie były jednoznaczne, to sam zawodnik bynajmniej nie ułatwiał pracy śledczym chociażby poprzez przeinaczanie faktów.

FIFA Ultimate Team to tryb, który rok rocznie gwarantuje EA Sports ogromne zyski. Z tym większym oburzeniem spotkały się więc doniesienia, jakoby jeden z pracowników firmy "na boku" sprzedawać za gotówkę najlepsze dostępne w FUT karty. Samo EA szybko odniosło się do sprawy, zaznaczając, że dotknęła ona niewielkiej liczby kont, ale i tak zostanie zbadana. Krótko później dziennik Mirror podał jednak, że cały proceder mógł być o wiele szerzej zakrojony, bo ślady wszystkich nielegalnych transakcji były na bieżąco usuwane.

Podczas marcowego meczu pomiędzy MOUZ (wówczas jeszcze mousesports) oraz ENCE w ramach ESL Pro League Robin „ropz” Kool zapisał się w pamięci, eliminując Desert Eagle'em trójkę oponentów w przeciągu nie więcej niż trzech sekund. Choć akcja ta mogła wprawić w osłupienie, inni profesjonalni gracze zabrali głos w sprawie siły Deagle'a. Opinią na temat przesadnej mocy tej broni podzielili się m.in. Valdemar „valde” Vangså i Peter „dupreeh” Rothmann, ale z opinią tego pierwszego zgodził się również Damian "Furlan" Kisłowski.

Ciągle czekamy na największe sukcesy polskich drużyn na arenie CS:GO, ale w marcu tego roku mogliśmy radować się z osiągnięcia nieco mniejszej wagi. Mowa o powrocie w pełni polskiej formacji do czołowej trzydziestki rankingu HLTV. Dokonało tego x-kom AGO, a do awansu Jastrzębi przyczyniło się głównie wicemistrzostwo w Snow Sweet Snow 2. Utrzymać w gronie najlepszych trzydziestu drużyn udało się przez półtora miesiąca – w pierwszym majowym notowaniu ekipa Furlana spadła już na 33. lokatę.

Co prawda Jakub "kuben" Gurczyński nie okazał się zbawcą Teamu Envy, ale nie dostał tam też wystarczająco dużo czasu. Ten chcieli mu za to zagwarantować MAD Lions, którzy w połowie marca posadzili Polaka za sterami nowego zespołu CS:GO. Zespołu złożonego z młodych talentów, w którym znalazło się też miejsce dla Filipa "tudsoNa" Tudeva. O ile jednak kuben pozostał w hiszpańskiej organizacji do końca roku, radząc sobie przy tym naprawdę obiecująco, tak tudsoN kilka miesięcy później odszedł, szukając szczęścia gdzie indziej.

Po niewiele ponad półtora miesiąca od tego, jak Sharon O'Donnell oskarżyła dyrektora generalnego Riot Games, Nicolo Laurenta, o molestowanie seksualne, sprawa znalazła finał w oświadczeniu amerykańskiego studia. W nim możemy przeczytać, że "nie udało się znaleźć żadnych dowodów, które usprawiedliwiałyby jakiekolwiek sankcje nałożone na Laurenta". Co więcej, według informacji przekazanych przez Washington Post, O'Donnell lub ktoś działający w jej imieniu manipulował świadkami w sprawie.

W roku 2021 oraz 2020 pandemia była odmieniana chyba przez wszystkie przypadki. Ale trudno się dziwić, bo jej skutki – większe lub mniejsze – odczuli chyba wszyscy. Oberwały również firmy działające w branży esportu oraz gamingu, a jedną z nich był Blizzard. Amerykańskie studio zakończyło współpracę z około pięćdziesięcioma pracownikami, którzy zajmowali się głównie wydarzeniami na żywo, w tym również esportowymi, takimi jak Overwatch League czy Call of Duty League.

Sukcesy Polaków w Counter-Strike'u powoli stają się odległym wspomnieniem. Z tym większą radością można było więc przyjąć, że jeden z naszych rodaków naprawdę dobrze radzi sobie w innym znaczącym FPS-ie. Patryk "starxo" Kopczyński, bo o nim tu mowa, wraz ze swoimi kolegami z Acend niespodziewanie sięgnął wszak po triumf w europejskim VCT Masters. Jak się zresztą później okazało, był to dopiero początek udanego dla międzynarodowego składu, który wiele miesięcy później sięgnął po mistrzostwo świata w VALORANCIE.

W drugiej połowie marca odbyły się finały piątego sezonu czołowych rozgrywek League of Legends w Polsce, czyli Ultraligi. Do meczu o mistrzostwo przystąpiły AGO ROGUE oraz K1CK, czyli te same ekipy, które zmierzyły się w finale trzeciej i czwartej edycji. Tym razem lepsza była akademia Rogue, jednak do rozstrzygnięcia potrzebnych było aż pięć gier w serii BO5. Ostatecznie jednak podopieczni Łotrzyków mogli po raz trzeci radować się z mistrzostwa wiosennej odsłony rozgrywek... i marzyć o lepszym niż dotychczas wyniku jesienią. Spojler – na marzeniach się skończyło.

Największą plagę w grach stanowią cheaterzy, ale jeśli chodzi tylko o gry rankingowe, to wcale nie lepsi są ci, którzy oddają konta bardziej doświadczonym graczom, by otrzymać je z powrotem już z wyższą rangą oraz tzw. smurfy, którzy mimo sporego doświadczenia zakładają nowe konta. Tym dwóm grupom wojnę wytoczyło Valve, zapowiadając, że będzie banować konta Doty 2, w których będzie miało pełne przekonanie co do tego typu zachowań. W niektórych przypadkach może oberwać też główne konto smurfa albo boostera.

Esport jest bardzo szerokim pojęciem i choć wielu rozumie go tylko jako największe produkcje na pecety i ewentualnie konsole, to od lat już częścią esportowej rywalizacji są również gry mobilne. To właśnie im więcej uwagi poświęcił pod koniec marca ESL, ogłaszając ESL Mobile, czyli ekosystem w pełni poświęcony produkcjom na smartfony. W jego ramach odbyły się zmagania między innymi w PUBG Mobile, League of Legends: Wild Rift, Brawl Stars oraz Clash Royale.

Od momentu triumfu na Majorze Cloud9 stopniowo traciło na znaczeniu na scenie CS:GO. Pomóc w zmianie tego stanu rzeczy miał projekt Henry’ego „Henry’egoG” Greera, który szumnie nazywano Kolosem. Niemniej koniec końców wszystko skończyło się po około pół roku, nie przynosząc większych sukcesów. – Postanowiliśmy zawiesić nasze zaangażowanie w scenę CS:GO. [...] Nadal myślimy o rywalizowaniu w CS:GO i gdy tylko okoliczności pozwolą na pracę oraz treningi w sposób, który pomoże im osiągnąć sukces, powrócimy – zapewniono wówczas. I cóż, niewykluczone, że niedługo C9 faktycznie powróci, o czym wiele się plotkuje.

Problemy finansowe i publiczne spory to tak naprawdę chleb codzienny tych, którzy regularnie śledzą polską scenę esportową. Pod koniec marca wybuchła jednak kolejna tego typu afera, gdy Mateusz "Sówek" Kowalczyk i Illuminar Gaming zaczęli wzajemnie obrzucać się oskarżeniami. Ten pierwszy przyznał, że zamiast obiecanych udziałów w iHG stał się obiektem zainteresowania ze strony komornika. Przedstawiciele formacji stwierdzili natomiast, że Sówek w związku z planami utworzenia własnej marki zaczął szerzyć dezinformację. Głos w sprawie zabrał nawet były prezes Illuminar, Grzegorz „Kamyk” Kamiński.

Marzec przyniósł i dobre, i złe wieści, ale wobec tej ostatniej nie można się nie radować. Pod koniec marca pojawiła się informacja, że zatrzymano szajkę zajmującą się tworzeniem cheatów i nielegalnego oprogramowania. Szajkę nie byle jaką, bo rzekomo największą na świecie i zarabiającą na tym grube miliony. Tak, tak – miliony. Szacuje się, że w ciągu swojej "kariery" w tworzeniu cheatów grupie tej udało się zarobić przeszło 76 milionów dolarów!